Kuchnia

Zachichotał i odsunął się na bezpieczną odległość, coby jego piękna mordka nie została uszkodzona.
- Wszyscy się pieprzą, a tylko my jesteśmy zmuszeni do siedzenia i nudów. - Jęknął, zajmując miejsce przy stole.

Ni stąd ni z ową nagle znalazła się w pomieszczeniu, stojąc przy lodówce z butelką herbaty mrożonej i patrząc się na chłopaków tak, jak to zwykle.

-Eh~Ty akurat nie masz co narzekać~-wymruczał z uśmieszkiem, zerkając ukradkiem na Skrzata. Zeskoczył z parapetu i podszedł do kise, wydmuchując na niego dym, po czym odszedł i wyrzucił peta do kosza.
-Wymyślmy coś, albo wbijamy do nich na chatę~-oparł się o bufet, patrząc na nich wyczekująco.
-Yo Mysza~-wyszczerzył się krótko.

Odruchowo zaczął kaszleć, próbując odgonić od siebie dym.
- Ugh, nienawidzę dymu papierosowego, Kaorucchi! - Spojrzał na niego, nadymając z niezadowoleniem policzki.- Taak, chodźmy do nich!
- Cześć, Shizucchi. - Wyszczerzył się do dziewczyny.

- E-e... Nie idziecie - powiedziała stanowczo. Była wychowana bardzo kulturalnie, ale też jej instynkt i przyzwyczajenie do nich w końcu chyba ją przełamało, że mogła w końcu swoje zdanie wypowiedzieć wolno, prawie bez żadnego zająknięcia. Poza tym od dawna już zauważyła, że chyba dla nich stała się nudnym obiektem do rozmów...

-Jak możesz nuuuu~ To jest dobre przecie~-wymamrotał oburzony, co prowadzić, że kochał petki~ Cóż kagu nie widzi więc może sobie pozwalać~ *^*
-Na razie planowaliśmy, ale skoro będziesz tęsknić~ -uśmiechnął zadziornie, zakładając ręce za głowę.

- Nie próbowałem i raczej mnie nie ciągnie. - Mruknął, wyciągając się na stole.
- Shizucchi, pójdziesz z naami.

- First - palenie zabija, a second.... nie dam się namówić - rzekła, opierając się o blat i popijając herbatkę morożoną, którą tak kochała. Jeju... Co się stało, że tak nagle zaczęła mówić nieco normalniej i poważniej? Chyba źle to się dla niej skończy...

-Przynajmniej nie będziecie się ze mną męczyć~-wyszczerzył się po chwili zerkając na nią. Zatkało kakao~
-Ona się postawiła... Kim jesteś i co zrobiłaś z cichą Mychą~?-zmrużył podejrzliwie ślepia.

- Czyli to już... Inwazja ufo. - Jęknął, z niepokojem zerkając na Shizucchi.

W jej oczach pokazały się łezki. Ufo... To nie było miłe.
- Uhu... - osunęła się na ziemie i załkała.

- Kaorucchi, patrz co zrobiłeś! Teraz przez ciebie płacze. - No tak, najlepiej zwalić winę na innych. Jęknął, patrząc z zakłopotaniem na Shizucchi. Zupełnie nie wiedział, co w takiej sytuacji zrobić.

-Huh~? Przeze mnie~? Ja nic nie zrobiłem, odezwało się niewiniątko~-prychnął jednocześnie zmieszany, co on niańką ma być~? o.o

/ Nie przytulo chamy pierdolone D: \

Przeniosła się na parapet i oparła się o szybę, ocierając oczka rękawami bluzy, patrząc sobie na coś nie ciekawego, co było na zewnątrz, ale nic innego nie pozostało jej do zrobienia.

- Boże, Kaorucchi, rozśmiesz ją jakoś! - Jęknął, już całkowicie panikując. - Nie wiem, żongluj jabłkami, czy mlekiem...

-A może jeszcze tobą~?-nadął policzki, próbując coś wymyślić.
-Tulnij ją, albo co.. Podobno z dziewczynami jest prosto~-mruknął gestykulując bez wyraźnego powodu.

- Warto spróbować. - Pokiwał energicznie głową. Podszedł do Shizucchi i mocno ją przytulił.
- No juuż, nie płacz.

Nawet ich nie słuchała. Chociaż nie wiadomo jak to zrobiła, bo na ogół nie dało się ich nie słuchać, bo za głośni byli. Zerknęła nieco zdziwiona i spanikowała, jak to miała w zwyczaju, ale wtuliła się w niego i nic nie mówiła, tylko się rumieniła z zamkniętymi oczami.

/ Macie przesrane, bo mam fazę u.u \

-I po sprawie~-westchnął pod nosem, jakby z ulgą i wskoczył na bufet, szaczerząc się lekko. Pety działały na niego niezwykle uspokajająco~

- Kaorucchi, jesteś jakimś baboznawcą? - Mruknął w jego stronę, lekko gładząc po włosach Shizucchi.

-Nie-e~ Instynkt mi powiedział~-wymruczał z uśmiechem, dumny z siebie. A co raz można~

Ocknęła się po pewnej chwili czując na swoich piersiach czyjeś ręce. Spaliła buraka i usiadła bez słowa na blacie.

- Fajnie, że jestem traktowana jako "zawadzającą rzecz"... - mruknęła cicho i oderwała się od chłopaka, a serce ją nieco ukuło. Nie było to dla niej czymś miłym, kiedy chłopaki tak o dziewczynach myśleli...
- Uspokoić i po problemie... Jasne... - rzekła cicho do siebie.

- A mówią, że to babski instynkt wie lepiej. Kłamstwa. - Mruknął, szczerząc się szeroko.

-Tulają, burakają, a potem znów fochają~ Dlatego nie kumam bab~-Jęknął kompletnie załamany, siadając na podłodze.