Kuchnia

-Masz ci los~ Jesteśmy grzeczni, a i tak obrywamy~-westchnął cierpiąco.
-Daj spokój~ Dam się doda, a tam co nieco odetnie I laska jak ta lala~ Pękajcie narody~-zarechotał dziko rozbawiony swoją wizją, po chwili zerkając na Kise.
-Kurna~ Kise, bo się legalnie podniecę~-parsknął dobity i zleciał na podłogę śmiejąc się.

Patrzy niepewnie do góry, na tego, który się do niej odezwał.

- Mężczyźni to patrzą tylko na cycki!
Pisnął jak typowa dziewczyna, prezentując foch z przytupem.
- A tyłek? On też jest ważny.
Wypiął się, aż trzęsąc się z powodu wstrzymywanego śmiechu. W tym momencie jeden arbuz wypadł spod jego podkoszulka.
- Mój jędrny cycku, nie uciekaj.
Parsknął śmiechem, już nawet nie mając siły złapać jego uciekającej piersi.

- Łowcy pamiątek zapłacą miliony za prawdziwy cycek Kise~!- podniósł arbuz jak trofeum.
- I tyłek też pierwsza klasa, mrrr.- zamruczał i potoczył się po podłodze ze śmiechu. Dotyczył się do Shizuku.
- Odezwij się, nie gryziemy~.

//*dotyczył.

//*dotoczył.

Pokręciła głową na nie. Boże, jakaż ona była wrażliwa, jeśli chodziło o sprawy takie jak seks, cycki itp. Zaczęła się bawić swoją złotą bransoletką. Dbała o nią od jakiegoś czasu bardzo. Najważniejszy był dla niej napis na niej.

-Kise ile bierzesz~? Daj się przelecieć~-wydusił z siebie, trzymając za brzuch i turlając po podłodze. PO chwili przywalając głową w nogę stołu, ale dalej się śmiał.

- Oddaj mi cycka! On jest ważną częścią mojego życia!
Otarł łezkę śmiechu z kącika oka.
- Poczekaj Kaorucchi, muszę to podliczyć.
stwierdził, udając, że liczy coś na kalkulatorze. Przybrał minę naukowca. Po chwili nie mogąc się powstrzymać, zachichotał.
- Jak dla ciebie to nawet za darmo.
Ponownie parsknął niepohamowanym śmiechem, przykładając dłoń do ust.

- Bierze trzy naraz.- wydusił i zaczął płakać ze śmiechu.
- Shizu-chan, nie daj się prosić.- powiedział, ocierając łzy.

Usiadła sobie na krzesełku w końcu.

-Jakiś ty hojny~ Zamawiam cię na całą noc~-wyszczerzył ryjka chichocząc.
-Powiedziałbym, że nawet cztery~-Wytknął jęzor z chytrym błyskiem w paczadle. Po chwili westchnął głośno, ogarniając się i usiadł spokojnie pod szafkami.

Uspokoił oddech i siadł koło Shizuku.
- Kaoru, rzuć mi coś procentowego.- westchnął, udając, że wcale nie ma 15 lat.

- Violecchi, po twoim komentarzu poczułem się zażenowany.
Zachichotał nerwowo i dopiero teraz lekko się zaburaczył. Jednak jak gdyby nigdy nic zaraz uśmiechnął się wesoło.
- Kaorucchi, ale tylko na jedną noc, nic więcej. Zabraniam ci przetrzymywania mnie w szafie albo pod łóżkiem.
Wytknął mu rozbawiony język.

Zmierzyła Kaoru przenikliwym spojrzeniem. Przypatrywała się mu cały czas, żeby jakby coś móc szybko zwiać. Podkurczyła przy okazji nogi pod siebie, obejmując je ramionami.

Z uśmieszkiem podlazł do lodówki i wyjął puszkę piwa, podając ją Violce.
-Rozumiem przyjacielu~ Zamierzasz się spić i spokojnie dobierać się do naszej Shizuku~ Zboczeniec~-wyszeptał mu do ucha tak, żeby tylko on usłyszał i wrócił na swoje miejsce z chytrym uśmieszkiem.
-Jak mogłeś mnie tak przejrzeć~ Okrutny~-Jęknął z łezkami w oczach.

- Debil.- odszepnął, czerwony. Odstawił piwo na potem.
- Shizu-chan, nie spinaj się.- zaczął masować dziewczynę po ramionach.
- Jesteś kwiatem lotosu na tafli spokojnego jeziora...

Spojrzała przerażona na Kaoru. potem już nie spojrzała nawet na co, co się dzieje. Wstała i uciekła z pomieszczenia, chowając twarz w dłoniach.

- Zbyt dobrze cię znam, żeby nie wiedzieć, że pragniesz tyłka modela.
Ponowie zachichotał, jednak zaraz potem próbując się już uspokoić, bo brzuch nieprzyjemnie go rozbolał. Spojrzał uważnie, na Violecchiego, kopiując go jeśli chodzi o masowanie ramion tyle, że blondyn testował to na Kaorucchim który akurat był pod ręką.
- Kaorucchi, jesteś wagonem pełnym tybetańskich mnichów...

- No i wystraszyliśmy ją.- otworzył piwo i łyknął.
- Coś czuje, że powrócę do mojej wiernej dziewczyny, ręki.- westchnął.

-Czyli jednak wolisz na trzeźwo~ Moja krew~-Puścił do niego oczko i parsknął, od razu zatykając sobie usta łapami, by nie roześmiać się na widok buraka.
-Ja nic nie zrobiłem~-poniósł łapy do góry, gdy dziewczyna wybiegała, coby nie było nic na niego. Zerknął na kise. -A jebnąć ci tak z miłości, kochany~?-Uwiesił mu się ramieniem na szyi.
-Spokojnie w razie czego masz nas i cycki Kise do macania~-z wyszczerzem złapał blondyna za pierś, rechocząc jak idiota.

- Tak to już jest, dziewczyn nie ogarniesz. Za moich czasów tak nie było.
Westchnął teatralnie, jak rasowy moher komentujący wszystko dookoła. Uderzył delikatnie Kaorucchiego łokciem w żebra.
- Czemu akurat mnie? Ty byłbyś lepszy.
Zadrżał zaskoczony i niemal niezauważalnie się zarumienił, widząc jak bezczelnie go maca.

Złapał Kaoru za cycka.
- Ludzka stonoga~!- zarechotał.

-Byłeś pod ręką i jesteś uke~ Idealny~-Zarechotał i automatycznie spalił cegłę.
-Kise macaj, nie mnie~! Po czyjej jesteś stronie~-mruknął uczepiając się blondyna, jak ostatniej deski ratunku i użył go jako tarczy.

- Hmm...- zmacał Kise po cyckach.
- Niezłe.- ucieszył się i macał dalej.