Pokój numer 145; Daiki Aomine

- Ooo, nie ma tak dobrze. Prędzej rzuciłbym nim w twojego kota albo w ciebie. - Zmrużył oczy, mierząc go spojrzeniem. - Zobaczysz, specjalnie kupię takiego bardzo kaktusowatego! - Co z tego, że to co mówił w ogóle nie miało sensu?

- Czy ty sugerujesz, że chciałbyś zniszczyć ciało modela kaktusem? - groźnie zmrużył swoje oczy. Potem głośno prychnął.
- Nie odzywaj się do mnie~! - rzucił jeszcze i odwrócił się do niego tyłem, udając wielce obrażonego.

Przewrócił oczami.
- Tak czy inaczej niszczę je malinkami i ugryzieniami... więc czemu by nie kaktusem? - Przytulił go od tyłu i nie mógł się powstrzymać przy tym przed zmacaniem jego klaty.

- Malinki i ugryzienia są dla mnie przyjemne. A przeoranie mi twarzy kaktusem niezbyt - burknął pod nosem, uparcie się nie odwracając w stronę chłopaka.

- Nie przeorałbym ci niem twarzy. Tylko klepnął nim w tyłek - odparł z rozbawieniem. - No już, nie fochaj się tak. - Chcąc go jakoś przekonać do porzucenia obrażania się, przesunął językiem po jego karku.

- To jeszcze go... gorzej! - zająknął się, bo akurat wtedy chłopak polizał go po karku. Zadrżał mocno, ale nawet nie zamierzał się obracać w stronę Aomine.

- Kiseee... - zamruczał mu do ucha, po czym je przygryzł. Widząc, że pieszczoty działają na chłopaka, postanowił dodatkowo wsunąć mu łapsko pod koszulkę i go zmacać.

Z jego ust wyrwał się cichy jęk. Szybko zasłonił sobie usta dłonią, próbując się uspokoić. Odetchnął głęboko kilka razy i dopiero wtedy zerknął na chłopaka.
- N... no co!? - burknął cicho pod nosem.

- Nie obrażaj się - zamruczał, po czym przyssał się do jego szyi, by zostawić na niej malinkę. Smyrał go też po klacie, bo kto mu zabroni? Na pewno nie Kise.

- Więc mi tak dalej rób~ - mruknął cicho. Położył się na plecach i przymknął z zadowoleniem oczy, głaszcząc chłopaka po włosach. Niemal bezgłośnie westchnął czując, że przechodzą go przyjemne dreszcze.

- Zamierzałem. - Puścił mu oczko, podsuwając koszulkę chłopaka w górę. Pochylił się, by przygryźć lekko jego sutka, a potem przesunąć po nim językiem.

Uciekł wzrokiem w bok, przykładając sobie dłoń do ust. Stłumił kolejne, głośniejsze tym razem westchnięcie, ale mu nie przeszkadzał. To było całkiem przyjemne.

Żeby tylko Kise mu się tu za bardzo nie podniecił, bo raczej na seks czasu dziś nie będzie... a szkoda. Przesunął językiem w dół, aż do jego podbrzusza, które przyozdobił kilkoma mniejszymi malinkami.

- N... nie tam~! - pisnął szybko, gdy Aomine zaczął mu robić malinki na podbrzuszu. Lekko się od niego odsunął, chociaż uwielbiał to uczucie.
- Chyba już wystarczy pieszczot - uśmiechnął się zakłopotany, drapiąc delikatnie po policzku. Trochę mu przerwał, ale dobrze wiedział, że nie mogą sobie pozwolić na nic więcej.

Westchnął ciężko, zgaszony. A on się tu dopiero rozkręcał!
- No dobra. Ale jutro nadrobimy, co? Jeśli wiesz, co mam na myśli. - Uśmiechnął się drapieżnie, a potem wpił wargami w jego usta.

- No w sumie czemu nie, jeśli tylko będziesz miał ochotę - wzruszył ramionamii. Potem jednak objął chłopaka za szyję i z cichym pomrukiem odwzajemnił jego pocałunek.

Oderwał się od niego po kilku długich minutach i cicho odetchnął.
- Ja zawsze mam ochotę, zapomniałeś? - przypomniał mu z zadowoleniem.

- No tak, jak mogłem o tym zapomnieć - uśmiechnął się do niego, rozbawiony. Potem znowu przytulił się do poduszki.
- Ale takie męczenie mnie jak dzisiaj było naprawdę okrutne - zażartował, pstrykając chłopaka prosto w nos.

- Sam mówiłeś, że mam ci tak robić, więc... - Zaśmiał się cicho, przypominając mu to. Potarł nos dłonią i w odwecie ugryzł go lekko w wargę.

- No dobra, dobra. Może i tak powiedziałem, bo było mi przyjemnie - wymamrotał, czując że w tej sprzeczce poniósł porażkę, bo naprawdę chciał takich pieszczot.

- No więc teraz mi tu nie narzekaj. - Przytulił go mocno. Nie chciało mu się nigdzie stąd ruszać, ale niestety niedługo będzie musiał.

- Cholera, a tak lubię się z tobą drażnić i ci narzekać~ - zachichotał cicho rozbawiony, mrużąc delikatnie swoje oczy. Poczochrał go po włosach.
- Jak jutro wrócisz, obawiam się, że nie wypuszczę cię z łóżka - zażartował jeszcze.

- Ooo, spokojnie. Nawet nie będę chciał z niego wyjść. - Cmoknął go w policzek, zadowolony. - Fajnie by było, gdybym wrócił, a ty już byś czekał nagi i pełen chęci na seks. - Uśmiechnął się uroczo.

- Czekałbym, ale nie wiem o której wrócisz~ - cicho zachichotał.
- Bo wiesz, gdybym miał kilka godzin być rozochocony, prędzej bym sobie zwalił i poszedł gdzieś, zamiast czekać - odparł z zupełną powagą, chociaż tylko żartował.

- No będę pewnie bliżej południa. o 13, może wcześniej. Szkoda, że nie zaczekasz... bo tak toby było cudownie. - Polizał go po szyi, nie mogąc się powstrzymać.