Kompleks boisk przed szkołą.

Co tu dużo opisywać. Ot. boisko do kosza, piłki nożnej, tenisa i innych takich.

Remy pojawił się w tym miejscu jakieś pół godziny przed wyznaczonym czasem lekcji. Postanowił się porozciągać, bo nie daj boże będzie musiał tym matołom pokazywać, jak poprawnie wykonywać ćwiczenia.

No i proszę. Na czas nikt się nie raczył zjawić. No nic. Najwyżej sobie pobiega, a jak ktoś przyjdzie, to przyjdzie. Nie ważne. Wiedział tyle, że jeśli się nikt nie zjawi, wszyscy będą mieli przejebane na jego lekcjach.

Po tym jak w miarę sprawnie przebrał się w pokoju w jakieś ciuchy na zajęcia, wszedł na miejsce, gdzie miał odbyć się wf.
- Dzień dobry. - rzucił na przywitanie do nauczyciela i rozejrzał się, ale było pusto.

Ubrany w szare dresy wszedł na teren kompleksu, a widząc znajomego blondyna oraz jakiegoś mężczyznę, który zapewne był nauczycielem w-fu, podszedł do nich. Przywitał się krótkim ukłonem, po czym kucnął, aby zawiązać tenisówki.

Wbiegł na boisko i odetchnął cicho, widząc że chyba jakoś specjalnie się nie spóźnił. Był już przebrany, dlatego rozejrzał się dookoła i szeroko uśmiechnął.
- Doberek!

Drgnął lekko, kiedy usłyszał czyjś głos. No proszę. A jednak ktoś raczył się zjawić. Odsunął rękaw bluzy, by spojrzeć na godzinę.
-Dla kogo dobry ten dobry. Równie dobrze mogę was wypieprzyć z zajęć za aż takie spóźnienie, ale dziś wam daruję, w końcu to pierwsza lekcja. Radzę więc zapamiętać. Jak macie się spóźniać powyżej 12 minut, możecie wcale nie przychodzić. A teraz zróbcie rozgrzewkę, sześć kółek wokół boiska do nogi.
Powiedział ze zmarszczonym czołem i wskazał im ręką boisko do nogi.

Zerknął na blondyna.
- Dobry, Kise. - wyszczerzył się do blondyna i spojrzał na nauczyciela. Aż lekko drgnął na słowa nauczyciela, na pewno je zapamięta, chociaż jakoś nieszczególnie go to przestraszyło. Skinął jedynie głową i zabrał się za wykonywanie rozgrzewki na wskazanym boisku. Coś czuł, że gdyby jeszcze się spóźnił, to by zginął.

Zerknął na przybyłego ucznia i przeszło mu przez myśl, że jak ja na Japonię, to sporo było tutaj blondynów. Ale tylko pomachał do niego, po czym cicho westchnął na słowa nauczyciela. Nie lubił zbytnio długich biegów, ale przynajmniej postara się załatwić sprawę szybko. Podwinął rękawy bluzy do łokci i zabrał się za bieganie.

Wbiegł na boisko lekko zdyszany i rozejrzał się. Wyglądało na to, ze się spóźnił. Oj.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - Tyle zdołał powiedzieć, kiedy już jego oddech się unormował. Nie wiedział co dalej ma ze sobą zrobić. Podrapał się w tył głowy.

No proszę. Następny spóźnialski. Spojrzał na niego w dość przerażający sposób.
-Nazwisko, a potem robisz siedem kółek wokół boiska do nogi.

Wbiła na boisko, już przebrana i ogólnie taka cała sportowa, nawet włosy miała spięte. Podeszła do nauczyciela.
- Dobry. - mruknęła. Nie wiedziała co robić więc tak sobie stała.

Drgnął przerażony. Chyba właśnie poznał kogoś straszniejszego od profesora Aidena. No cóż... Widać, że starsi ludzie już tak mieli.
- I-Itaka Yukio. - Przedstawił się, po czym ruszył truchtem na boisko. O tyle dobrze, że przebieranie się miał już za sobą. Siedem okrążeń, co? Da radę.

- Przeeepraszaamy~! - jęknął jedynie, ale nie wyglądało, jakby miało to w czymś pomóc. Dlatego bez słowa zaczął posłusznie biegać, starając się nie paść po drodze. Sześć kółek to dużo!

Zerknął na Shiro kiedy ten zabrał się za bieganie i zastanowił dłuższą chwilę nad czymś. W tym momencie zobaczył swojego "brata" jak wleciał na boisko.
- Cześć, Yuu! - przywitał się z nim, szczerząc się i dalej wykonując okrążenia. Do wchodzącej dziewczyny tylko skinął głową na przywitanie. Potem już skupił się na swoim trzecim kółku, co szło dość szybko.

No i następna. No człowiekowi opadają ręce. Na nią spojrzał podobnie jak na chłopaczka, który przedstawił się mu jako Itaka Yukio.
-Ty też. Nazwisko, a potem osiem kółek wokół boiska do nogi.

- Kyubei Momo. - odparła. Jakoś te całe straszenie spojrzeniem na niej wrażenia nie robiło. Szybko zaczęła robić okrążenia, w takim tempie aby skończyć je jak najszybciej.

Zadyszka (wywołana bardziej stresem niż samym zmęczeniem) ustała, więc mógł sobie pozwolić na szybsze tempo. Słysząc swoje imię, spojrzał w kierunku skąd ono dochodziło. Uśmiechnął się lekko i pomachał Kyojiemu na powitanie. Potem już pozostawał skupiony tylko na biegu.

W swoim najlepszym tempie zdołał przebiec cztery kółka, a piąte poszło mu już dość opornie. I to by było na tyle jeśli chodzi o jego wytrzymałość. A było regularnie ćwiczyć. Powoli zaczął truchtać następne kółko, ale bardziej przypominało to marsz. Przy okazji zerknął na kolejnych spóźnialskich. 
"Sensei nie bądź taki ostry."- Uniósł komórkę przed siebie, dochodząc już do mety i wymusił na sobie uśmiech. Miał dość. Kucnął sobie opierając ramiona na kolanach i skupił się na uspokojeniu oddechu. A mógł wziąć picie.

Zerknął po reszcie, która zaczęła biegać, a on w końcu skończył. Jakoś bieganie nie było aż tak męczące. Był do tego przyzwyczajony, więc po przebiegnięciu sześciu kółek, przystanął gdzieś na boku i odetchnął, zakładając ramiona na torsie. Widząc jak szatyn przystanął na boku, skierował na niego swój wzrok.
- W porządku? - spytał tylko, zerkając jeszcze na nauczyciela.

-Ja jeszcze nie jestem ostry.
Powiedział, spoglądając na chłopaka. Założył ręce na klatce piersiowej, oparł się o latarnię i czekał aż reszta skończy biegać.

Spojrzał na blondyna z dołu, po czym przechylił się i rozsiadł tyłkiem na ziemi. Uniósł do góry pięść z uniesionym kciukiem, co miało oczywiście znaczyć "Jest okay". Na nauczyciela tylko krótko zerknął, ale nic nie odpowiedział.

Kise w koncu zdyszany przystanął po przebiegnięciu kilku kółek. Następnie zerknął na psorka i wyszczerzył się szeroko.
- Przeżyłem - pochwalił się inteligentnie.

Uważając, aby czasami nie osiągnąć swojego limitu, dobiegł do mety. Odetchnął, wypuszczając powietrze ze świstem i otarł czoło swoją frotką. Wyglądało na to, że większość ukończyła już swoje okrążenia.

- No to dobrze. - uśmiechnął się tylko do niego i spojrzał na biegającą resztę. Widząc jak Kise skończył i słysząc go, aż cicho się zaśmiał.
- Tak trzymaj, blondyno. - wyszczerzył się.