Knajpa The Asylum

- A ktoś wie, gdzie tutaj jest karaoke?
Spojrzał na nich pytająco, sam dopijając swojego drinka.

- Proponowałeś, więc szukaj.- ziewnął cicho i puścił oko do gromadki dziewczyn przy barze.

Wywróciła oczami teatralnie, krzyżując ręce na piersi.

- Więc na poszukiwania!
Zachichotał i wyszedł z knajpy, szukając karaoke.

- O matko... - podniosła się z krzesła i wyszła za nim.

Wyszedł zaraz za nimi.

Po drodze z plaży znalazł jakąś knajpę. Wszedł więc do niej, bo i jego brzuch zaczął domagać się jedzenia. Nie miał więc ochoty szukać czegokolwiek innego.

Wszedł za nim do środka i się rozejrzał, a potem przeciągnął.
- Dobra, chyba może być - mruknął i znalazł im jakiś wolny stolik.

- Na co masz ochotę? - spytał, zgarniając ze stolika ich kartę dań. Sam oczywiście nie mógł się zdecydować, jak to on. Nic nowego.

- Żebym ja to wiedział. Byle nie owoce morza, a widzę, że tylko tego mają tu pełno. - Uniósł brew w górę.

- Jesteśmy nad morzem - zauważył, unosząc brwi w górę. Sam zamówił sobie ryż, a do tego jakiś sos i kurczaka. Podsunął Aomine kartę dań.

- Wiem - prychnął. - Wezmę to, co ty. - Machnął ręką. Potem złapał go za rękę i posłał mu uśmiech.

- Nie lubisz owoców morza? - uniósł brew w górę, przyglądając się mu. Oparł swój policzek o dłoń. Był zmęczony całym dniem.

- Nie przepadam - odparł, znużony. - Zjemy i lecimy do domku poleniuchować, bo ta podróż mnie zmęczyła.

- Mam to samo - zgodził się z nim i lekko skrzywił. Miał tylko nadzieję, ze wygodne łóżko poprawi mu humor i to skutecznie.

- Jutro będziemy już wypoczęci i będzie siła na robienie czegoś kreatywniejszego, niż chwila chodzenia po plaży i kolacja w knajpie - obiecał mu.

- Mam nadzieję. Musimy się wyspać - uśmiechnął się do niego lekko. Gdy przynieśli ich zamówienie, od razu zajął się zajadaniem.

- Wyśpimy. - Odwzajemnił uśmiech, po czym sam zabrał się za jedzenie. Dobre było~

Już się nie odezwał, zajadając się. Szybko skończył, bo był też piekielnie głodny. Westchnął z zadowoleniem, prostując się na krześle.

On sam też skończył szybko. Potem podniósł się z miejsca i przeciągnął.
- To co, idziemy?

- Chodź - mruknął do niego i wyszedł z budynku.

Wyszedł za nim.