Szkolna siłownia

Wreszcie udało mu się znaleźć Kise. Co prawda sądził, że spotka go na boisku, ale cóż. Podszedł do chłopaka z lekkim uśmiechem.
- Widzę, że przyszpiliło cię na biegi na wieczór - zauważył, inteligentnie bardzo.

Słysząc Aomine zatrzymał bieżnię i z niej zszedł. Spojrzał na niego, odsuwając kosmyki włosów ze spoconego czoła. Potem skinął głową.
- No, trochę. Poza tym, muszę dbać o to, aby nie przytyć - uśmiechnął się rozbawiony. Jego praca wymagała od niego wielu rzeczy, takie życie.

- I tak nie tyjesz, chudniesz w oczach. - Klepnął go lekko w tyłek, po czym go do siebie przyciągnął, nie dbając o to, że chłopak jest cały spocony. Co się tym będzie przejmował.

- Szkoda że nie w dupie - mruknął i uśmiechnął się do niego rozbawiony. Na chwilę się do niego przytulił, a gdy zobaczył dwie pary rękawic bokserskich leżących obok worka treningowego. Podszedł do nich i wziął je z lekkim uśmieszkiem.
- Masz ochotę trochę się pobić? - spytał w końcu.

Spojrzał na niego i zrobił dość głupią minę.
- Mam nadzieję, że chodzi ci o bicie w worek, bo przecież ciebie to bym nie uderzył - odpowiedział, biorąc od niego jedną parę rękawic. Dziś już nie bardzo ogarniał.

- Nie, w sensie że siebie. Tylko delikatnie, bo bokserami nie jesteśmy - lekko się uśmiechnął. Według niego, jeśli to miała być tylko głupia zabawa, to czemu nie? Przecież nie będą chcieli zrobić sobie krzywdy czy coś w tym rodzaju.

Spojrzał na niego uważnie, przez chwilę się nad tym zastanawiając.
- Dobra, ale bez ciosów w twarz i w jaja. Tego tym bardziej sobie oszczędźmy - odpowiedział wreszcie i posłał mu lekki uśmiech. Założył rękawicę i przyjął pozycję.
- Zaczynaj - rzucił, uważnie chłopaka obserwując.

- Nie ma poniżej pasa, a twarz jest chroniona bo jestem modelem - zachichotał, ubierając swoje rękawice. Następnie się ustawił, chwilę obserwując chłopaka i starając się wybadać, gdzie najlepiej uderzyć, aby ciężko było mu zablokować. W końcu jednak wyprowadził cios gdzieś w okolice ramienia.

Niby był przygotowany... ale z drugiej strony niekoniecznie, bo zagapił się na Kise jak w obrazek, więc stał jak to ciele, dopóki nie poczuł uderzenia w ramię. Dopiero wtedy się ocknął i sam uderzył go bardzo lekko w brzuch. Pewnie nawet tego nie poczuł.

Uśmiechnął się lekko, kiedy nie zdążył zablokować ciosu. Sam znowu zaatakował, tym razem celując w środek klatki piersiowej. Drugą rękę zaś uniósł do bloku. 
Właściwie, to podobało mu się to, co robili. Fajnie było chociaż raz nie zachowywać się jak typowa para i zamiast pocałunków trochę się ze sobą zmierzyć~

Tym razem udało mu się zablokować cios, więc uśmiechnął się z zadowoleniem. W sumie trochę szkoda, że nie mogło być ciosów poniżej pasa, bo tak to by go jakimś cudem w tyłek uderzył, hyhy. Niestety, musiał powstrzymać swe zapędy. Wyprowadził cios teraz pod żebra chłopaka. Musiał przyznać, że taka zabawa była całkiem spoko.

Udało mu się cudem uniknąć uderzenia. Uniósł nogę i kopnął go w żebra, bo kto powiedział, że nie można używać nóg~? Poza tym chciał trochę zachęcić Aomine do porzucenia nadmiernej delikatności, bo przecież i tak czy siak nic zapewne złego nie stanie.

Drgnęła mu brew. Nie spodziewał się tego kopniaka.
- Nikt nic nie mówił o używaniu nóg - prychnął, po czym szybko zaszedł go od tyłu i przyłożył mu w tyłek. Co z tego, że to cios poniżej pasa? Musiał mu jakoś oddać, pff.

- Właśnie, nikt nic nie mówił~ - odparł i pisnął, kiedy dostał w tyłek. Potem nadął swoje policzki i oddał chłopakowi, tylko że w klatkę piersiową. Żeby nie było~

- To trzeba było ustalić to w zasadach! - prychnął z niezadowoleniem. Pomasował swoją klatę, po czym wymierzył cios w bark chłopaka. Nieco mocniejszy, niż te poprzednie, ale cóż. I tak nie zostanie mu siniak.

Cicho zachichotał. Uderzył go jeszcze w brzuch, a potem się potknął i spadł na Aomine, nadal się śmiejąc. Chyba było tu trochę ciasno na takie zabawy~

Oczywiście zaliczył glebę na plecy, a Kise zleciał na niego. To był chwilowy nokaut. Szybko się ogarnął i po prostu go przytulił. Chciał też poczochrać chłopakowi włosy, ale w rękawicy nie było to zbyt wygodne.

Chwilę na nim leżał, po prostu się przytulając. Dopiero po dłuższym czasie zebrał się, ściągając z siebie rękawice. Usiadł na ławeczce, przyglądając się chłopakowi.
- Właściwie, to dzięki za dzisiaj~ Podobało mi się - podrapał się zakłopotany po policzku.

Gdy Kise wstał, on sam zdjął z siebie rękawice i uniósł się do soadu.
- Nie ma za co - odparł beztrosko. - A co chcesz dalej robić? - zapytał jeszcze, po czym się przeciągnął. Znowu nie miał weny na życie.

- Nie wiem. Właściwie nie mam ochoty już ćwiczyć, jestem zmęczony  -przyznał i zerknął na swój podkoszulek. Potem lekko się uśmiechnął.
- No i spocony~ Modelowi nie wypada - dodał jeszcze.

- No ja też nie mam pojęcia, co w ogóle chce mi się robić. Jakoś nastrój mi siadł, więc pewnie jebnę się pod ławkę i pójdę spać, się skończy na tym dzień dziecka. - Stłumił ziewnięcie. Nie miał siły na życie.

- Emm... To jeśli chcesz, idź do pokoju się zdrzemnij. Ja muszę wziąć prysznic i pewnie zawitam w kuchni - odparł, wstając z miejsca i przeciągając się.

- Nie... Nie będę szedł spać. Później to zrobię, najlepiej z tobą - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Pójdę z tobą i pod prysznic i do kuchni, jeśli chcesz - dodał po chwili.

- Właściwie to jeśli masz ochotę, czemu nie~ Umyjesz mi plecy - zażartował z rozbawieniem, przesuwając wzrokiem po pomieszczeniu, czy aby na pewno wszystko po sobie posprzątał.

- Dobrze, dobrze. Tyłek też mogę. - Uśmiechnął się głupkowato. - To chodź - rzucił i ruszył do wyjścia.