Jezioro

- A teraz jeszcze burak.- Mruknął chichocząc cicho, kiedy zauważył jego rumieńce. Z uśmiechem nachylił się nad blondynem i odgarnął mu grzywkę z czoła, w które go po chwili ucałował.

- Burak to już na pewno nie. - nadął swoje policzki, a czując jak Kou ucałował go w czoło, uśmiechnął się delikatnie i poklepał go po głowie.
- Dobry Kou. - zachichotał w końcu.

Przymknął na chwilę powieki, kiedy ten poklepał go po głowie i zwrócił się jak do zwierzaka. Nadął swoje policzki, po czym ugryzł go lekko w nos.
- Nie. Nie dobry.- Mruknął odsuwając się.

Pisnął trochę jak dziewczyna kiedy Kou ni stąd ni zowąd ugryzł go w nos i szybko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Teraz już nie. - nadął policzki jak dziecko.

Słysząc znów jego pisk, nie wytrzymał i roześmiał się głośno.
- Jak mała dziewczynka.- Skomentował z zadziornym uśmiechem.

- T-To nie jest śmieszne. - wymamrotał, patrząc się w bok nie dość, że z czerwoną twarzą, to z drugiej strony ze smutkiem na twarzy.

- Jest i to bardzo.- Wydukał śmiejąc się praktycznie do łez i tyknął go palcem w czerwony policzek.
- Jak słodko.- Dodał.

Teraz to już poczuł się urażony i odtrącił jego dłoń gdy ten tyknął go w policzek. Podniósł się do siadu i spojrzał w bok, pozbywając się tej czerwieni ze swoich policzków.

Zamrugał zdziwiony, ale nadal nie mógł powstrzymać cichego chichotu.
- Ej no Kyo. Chyba nie będziesz się za to obrażać?- Spytał.

- A jeśli tak? - odpowiedział pytaniem na pytanie i zmierzył go wzrokiem. Przetarł wierzchem dłoni oczy, czując zmęczenie.

- To będę bardzo smutny.- Odparł nie przestając się uśmiechać, po czym oparł się o niego plecami.

- To ja tu jestem smutny, że ze mnie się śmiejesz. - wybełkotał tylko i rozczochrał mu włosy.

- A co ja ci poradzę, że wyglądałeś tak zabawnie i słodko.- Wyszczerzył się i cmoknął go w policzek, co by się nie gniewał.

- To raczej uke wygląda słodko, a nim jesteś Ty. - stwierdził i niepewnie objął go ramieniem w pasie, przytulając do siebie.

- Najwyraźniej łamiesz stereotypy.- Zachichotał i wyraźnie zadowolony, zarzucił mu ramiona na szyję.

- Nie łamię. Ja nawet słodki nie jestem, ale Ty już tak. - odpowiedział i cmoknął go krótko w usta.

- Dla mnie jesteś.- Uparł się, ale po chwili odwzajemnił pocałunek, gryząc go zaczepnie w dolną wargę.

- Chyba tylko według Ciebie. - wymamrotał, obejmując go, ale po chwili między nich wepchnął się Hachi, machając ogonem i najwidoczniej będąc zazdrosnym.

- Zapytaj innych.- Mruknął, a kiedy wcisnął się pomiędzy nich pies, roześmiał się znowu.
- Ktoś tu jest zazdrosny.- Poklepał Hachi'ego po łebku, odsuwając się trochę, aby było miejsce.

- Odpowiedź byłaby taka, jaką ja przedstawiłem. - odparł pewny swego i skierował wzrok na psiaka z uśmiechem na ustach.
- Oczywiście, że jest zazdrosny bo jego pan zamiast zajmować się nim, to siedzi ze swoim chłopakiem. - zażartował i pogłaskał swojego psa, a Kou uszczypnął w bok. Hachi wszedł na nogi blondyna i położył się tam.

Na pierwsze słowa tylko wzruszył ramionami z uśmiechem na ustach. On już swoje wiedział. Po chwili westchnął i wstał z desek.
- To ja wam dam chwilę, na obściskiwanie się.- Zaśmiał się, po czym ściągnął z siebie bluzę, a następnie bluzkę.

- Kou... ja przecież żartowałem. - wymamrotał i przyjrzał mu się. W taki już dość ponury dzień, chłopak się rozbierał? Westchnął tylko i zmarszczył brwi.
- Ubieraj się. - burknął, trzymając się psa, co by się nie przechylić do tyłu ze zmęczenia.

- Ta, ja też.- Zachichotał wesoło, po czym pozbył się butów i portek. Jak na jego to było dość ciepło.
- Zmuś mnie.- Wytknął język w jego stronę. Z uśmiechem cofnął się do tyłu o parę kroków i wskoczył do wody. Niemal od razu się wynurzył i złapał desek, posyłając chłopakowi szeroki uśmiech.

Widząc jak Kou się rozebrał, powoli się podniósł, zwalając z siebie psa. Westchnął cicho.
- Niby jak? - spytał, łapiąc się barierki i przyjrzał mu się. Sięgnął do kieszeni po tabletki i połknął ze dwie.
- Jak się pochorujesz to nie ja będę Ci wszystko nosił. - wytknął czubek języka.

- Też wskocz. I nie pochoruję się, woda jest ciepła.- Wyszczerzył się i odczekał, aż w spokoju połknie tabletki, po czym ochlapał go sporą ilością wody.