Pokój numer 188; Kyoji Kusatsu i Jeremy Green.

- A co będzie jak odzyskasz? - spytał, unosząc do góry brew i zerkając na niego.

- Wtedy zacznij ubezpieczać tyły.- Prychnął z zadziornym uśmieszkiem, po czym ostrożnie uniósł się do siadu.

- Czy to groźba? - spytał rozbawiony, przyglądając mu się uważnie kiedy Kou usiadł.

- Tak. Bój się.- Zaśmiał się krótko i sięgnął po swoje bokserki. Wstał nieco chwiejnie z łóżka i naciągnął je na siebie.
- Idę się trochę odświeżyć. Idziesz też?- Spytał przeglądając się w lustrze i przesunął palcami po malinkach, jak i paru sikaniach na biodrach.

Parsknął tylko śmiechem na jego słowa. Szczerze to uważał, że nie ma się czego bać, więc oczywiste, że go to rozbawiło. Po chwili podniósł się do siadu i przeciągnął.
- W sumie czemu nie. Przyda mi się. - odparł i zaczął się ubierać. Potem też ułożył swoje włosy.

Jedynie zerknął na niego kątem oka. Niech się śmieje, póki może. Odszukał jeszcze swoją koszulę i narzucił ją sobie na ramiona zapinając tylko dwa ostatnie guziki, bo więcej mu się nie chciało. Mruknął coś o tym, że idzie przodem i opuścił pokój.

No tak, jak zwykle mu się przysnęło. Podniósł powoli głowę, otwierając oczy i rozejrzał się. Przeciągnął się i wstał. No tak, Kou znowu wcięło. Chyba zacznie się do tego przyzwyczajać. Wyszedł w końcu z pokoju.

Wszedł do swojego pokoju z Kou na rękach. No tak, musiało mu się przysnąć a blondynowi przyszło go nieść. Ułożył chłopaka na łóżku i rozebrał do bokserek. Potem sam ściągnął z siebie ciuchy, zostając w bokserkach i położył się na łóżku, okrywając ich kołdrą. Po chwili już zasnął.

Przeciągnął się leniwie i niechętnie uchylił powieki. Obudził się dość wcześnie jak na niego, ale nie to go zdziwiło. Nie był już w kuchni, tylko w łóżku. Zerknął na śpiącego obok blondyna i uśmiechnął się lekko. Pewnie on go tutaj przeniósł. Nachylił się nad nim, aby musnąć ustami jego czoło, po czym przytulił go do siebie delikatnie, uważając aby nie obudzić.

Nawet jeśli brunet nie chciał go obudzić, to Kyo i tak przespał wystarczająco dużo czasu by samemu zacząć się budzić. Rozchylił więc powoli powieki i jego wzrok od razu padł na Kou. Położył dłoń na jego głowie i lekko zmierzwił włosy chłopaka.
- Dzień dobry. - wymruczał na przywitanie jeszcze z zaspaniem i przytulił się do niego.

Kiedy chłopak zaczął się budzić, uśmiechnął się lekko na ten widok i zaraz przymknął powieki będąc czochranym.
- Dobry dobry śpiochu. Jak się spało?- Przechylił głowę na bok, dłonią przesuwając po jego plecach.

Chwila minęła nim dotarły do niego słowa wypowiedziane przez chłopaka. Wymamrotał coś bez sensu pod nosem i zerknął na niego.
- Dobrze, przynajmniej dzisiaj nie zwiałeś. - ucałował go w policzek z lekkim uśmieszkiem.
- A Tobie jak się spało? - spytał jeszcze, kładąc głowę na poduszce.

- Dzisiaj mam wolne, więc się ciesz.- Powiedział i zamruczał cicho na ten pocałunek. Uwielbiał takie poranki.
- Bardzo dobrze, bo mi się śniłeś.- Odparł z uśmiechem i puścił do niego oczko.

- A jutro? - spytał, przyglądając się mu. Chciał z nim spędzić jak najwięcej czasu, bo coś czuł, że będzie musiał spędzić kolejny tydzień bez chłopaka. Na jego słowa, zamrugał parokrotnie zaskoczony i pstryknął go w czoło.
- Wczoraj się Ciebie pytałem czy załatwisz mi bilet na Twój koncert, to bym wpadł i zobaczył jak sobie radzisz, ale sobie zasnąłeś. Więc jak? - uśmiechnął się lekko.

- Jutro też. I postaram się znaleźć trochę czasu w tygodniu.- Odparł zamyślając się lekko. Bo skoro zapamiętał już układ, to mógłby go przećwiczyć jedynie parę razy. Pstryknięty zrobił smutną minkę i złapał się za czoło.
- To nie było miłe.- Mruknął, ale po chwili rozważył jego słowa.
- Wiesz to zależy... od paru rzeczy...- Wymamrotał zerkając w bok.

- Mam nadzieję, bo widywanie się weekendy to trochę mało. - stwierdził z cichym westchnieniem. Już i tak dość tęsknił za chłopakiem, a skoro mieli nie widzieć się dłużej, to miał wrażenie, że jeszcze zwariuje.
- Jakich rzeczy? - spytał, przyglądając mu się uważnie.

- Wiem...- Mruknął cicho. Doskonale zdawał sobie sprawę, że to z jego winy nie widują się zbyt często.
- Na przykład od tego, czy nie zamordujesz przypadkiem jakiejś fanki i czy postarasz się, abym cię nie rozpoznał.- Powiedział rozbawiony lekko.

- Do mordu nie jestem skłonny, powinieneś to wiedzieć, a co do tego drugiego, to czemu nie możesz mnie rozpoznać? - spytał, patrząc na niego uważnie.

Cicho westchnął i usiadł na materacu, podkurczając nogi.
- No bo jeśli cię zauważę, to na pewno się rozproszę i nie będę mógł skupić na niczym innym.- Powiedział drapiąc się po policzku.

- No to rozumiem. Skoro tak, to nie przyjdę, spokojnie. - uśmiechnął się i rozczochrał mu włosy, wstając powoli z łóżka i przeciągając się.

- Ale postaram się kiedyś coś wymyślić, jeśli byś bardzo chciał.- Dodał, bo wyglądało to tak jakby go tam nie chciał. Westchnął cicho i przyjrzał mu się, siadając na brzegu łóżka.

- Jeśli miałbym Cię rozpraszać, to wolę zrezygnować. Najwyżej kiedyś mi zaśpiewasz. - odpowiedział cicho i podszedł do szafy, by znaleźć jakieś ciuchy na przebranie. Wyciągnął spodnie i koszulę po czym założył, układając też swoje rozczochrane włosy.
- Idziemy coś zjeść? - spytał, zerkając na niego.

W odpowiedzi jedynie skinął głową i lekko zamyślony, poszedł w jego ślady, ubierając się.
- Tak. Wczoraj nie zdążyłem się najeść.- Mruknął z uśmiechem sprawdzając, czy komórka jest wyłączona.

- No właśnie, tak zasnąłeś i jeszcze musiałem Cię pilnować. - wymamrotał z lekkim zarysem uśmiechu i wcisnął swój telefon do kieszeni, podchodząc do drzwi i czekając na chłopaka.

- Sorry.- Mruknął tylko i wyminął chłopaka w przejściu idąc przodem.