Szpital

Przespał kilka godzin spokojnie. W końcu jednak zaczął się budzić, słysząc jakieś rozmowy lekarzy. Rozchylił w końcu powieki i rozejrzał się. Westchnął cicho i po rozmowie z lekarzem, ten wyszedł, a on obrócił się na bok. Najchętniej to by wyszedł z tego szpitala. Chociaż w sumie gdyby wyszedł to nikt by nie zauważył.

Sam nieco zamulił przez ten czas. Nawet nie wiedział kiedy wszedł lekarz, jedynie co to dostrzegł jak wychodzi.
- Mówił coś?- Spytał prostując się na krześle i przeciągając mocno.

Spojrzał na Kou gdy ten zadał mu pytanie. Pokręcił głową i podniósł się do siadu.
- Nic szczególnego, jedynie, że wszystko dobrze. To jak? Wracamy do akademika? - spytał, odłączając te wszystkie urządzenia do których był podłączony.

Uśmiechnął się szeroko słysząc, ze już wszystko było dobrze.
- Skoro cie wypisali, to nie ma sensu dłużej tutaj siedzieć, prawda?- Wstał z krzesła i rozczochrał mu włosy.

- Oczywiście, że nie ma sensu. - stwierdził i lekko się uśmiechnął. Zerknął jeszcze po sobie i po pozbyciu się wszystkich urządzeń, westchnął tylko. Kiedy sobie coś przypomniał, westchnął ciężko.
- Ciekawe czy Hachi jeszcze żyje. - wymamrotał do siebie. Będzie musiał iść zobaczyć do swojego pokoju.

- Nie mów tak. Na pewno żyje.- Nadął lekko policzki i pociągnął go za ramię, zmuszając do wstania. Przez chwilę nad czymś myślał, ale w końcu niepewnie splótł razem ich dłonie i podrapał się po policzku.

- Wiem, wiem, będę musiał jeszcze z nim na chwilę wyjść jak przyjdziemy. - odparł i wstał zmuszony po czym zerknął na ich dłonie. Pochylił się i ucałował go w usta.
- To idziemy?

Skinął głową ze zrozumieniem i odwzajemnił pocałunek, lekko się przy tym rumieniąc.
- Tak. Prowadź.- Uśmiechnął się szeroko.

- No to idziemy. - pociągnął go lekko za dłoń i wyszedł z sali, a potem i ze szpitala.

Pójść się schlać to jedno, ale pójść się schlać, wpaść do rowu i złamać kostkę to drugie. Ledwo udało mu się doczłapać do tego szpitala. Dobrze, że się połamał przed chlaniem niż po bo by go pogonili kijami. Tyle dobrego, że tutejsza służba zdrowia była w miarę ogarnięta. Nie musiał długo czekać, a już miał zrobione to co trzeba. Bolało jak cholera, ale musiał to jakoś przeżyć. Po kilku godzinach opuścił szpital kuśtykając sobie o kulach. Co za porażka.

Wszedł do budynku powolnym krokiem i naciągnął sobie kaptur na głowę. Dopiero przy recepcji zatrzymał się i obejrzał przez ramię na chłopaka.

Przez całą drogę szedł za nim w ciszy, a gdy dotarli do szpitala, lekko drgnął, ale rozejrzał się trochę. Potem podszedł za Kou do recepcji. Podał swoje nazwisko, prosząc o wizytę u lekarza.

Powędrował wzrokiem za młodszym i w lekkim zamyśleniu potarł kark. Po chwili jednak westchnął cicho i oparł się plecami o ścianę.

Kiedy kobieta w recepcji podała mu numer pokoju, pod który ma się udać, podziękował i rzucił do Kou aby poszedł z nim po czym ruszył w stronę odpowiedniego pokoju. Tam usiadł na jednym z krzeseł i oparł głowę o ścianę, czekając.

Poszedł za chłopakiem i stanął obok, przez dłuższy czas milcząc.
- Chcesz się gdzieś potem przejść?- Spytał po chwili, chcąc jakoś oderwać myśli od miejsca, w którym się znajdują.

Na pytanie Kou, uchylił powieki i spojrzał na niego, ukrywając swoje zaskoczenie.
- Chętnie. Wybierz jakieś miejsce. - uśmiechnął się do niego.

- Plac zabaw?- Zaproponował drapiąc się palcem po policzku i zerknął na niego kątem oka.

- Pewnie! - odparł z pogodnym uśmiechem, a kiedy lekarz wyszedł, podniósł się i wszedł do pokoju za medykiem.

Sam uśmiechnął się lekko widząc jego pogodny uśmiech, po czym odprowadził wzrokiem. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, osunął się nieco na krześle tak, że prawie z niego spadał i przymknął powieki.

Lekarz zbadał go, nakazał zrobić kilka badań i zapisał odpowiednie leki. Po chwili więc wyszedł z gabinetu, chowając wszystko do kieszeni i skierował wzrok na Kou z lekkim uśmiechem.

Czekając o mało nie przysnął, więc kiedy otworzyły się drzwi, od razu usiadł prosto i zerknął na młodszego.
- I jak?- Spytał.

- Muszę jutro jakieś badania zrobić, wykupić jeszcze leki, więc nie jest tak kolorowo. - zaśmiał się z zakłopotaniem.

- Lepsze to niż żebyś się męczył. Leki kupi się po drodze.- Uśmiechnął się wstając i lekko się przy tym przeciągnął.

- Lekarz sądzi, że mogę mieć połamane żebra. - dodał po dłuższej chwili i skinął głową, wyciągając z kieszeni receptę na leki. Potem podszedł do recepcji by zarejestrować się na badania.

Nic nie odpowiedział, tylko zacisnął pięści w kieszeniach i w ciszy udał się za chłopakiem.