Park

- No np. teraz o czymś myślisz i mówisz, abym się tym nie martwił. Nie umiem się tym nie martwić, bo nie wiem o czym myślisz i na ile jest to poważne. - Spróbował wytłumaczyć najprościej jak tylko potrafił. Na skutek całusa w czoło, na jego policzki wkradły się delikatne rumieńce, spotęgowane zaczerwieniami od chłodu.

-Ah to.. Rozkminiam na temat mojej rodziny. Nie masz co się dręczyć.
Powiedział i objął go ramionami.

Wtulił się w ciało wielkoluda i pokręcił głową przecząco.
- Mam co się dręczyć. Chcę pomóc... Jestem od tego. - Odpowiedział, zaciskając na bluzie chłopaka dłonie, które również robiły się czerwone od chłodu.

-Nie masz w czym pomóc.
Powiedział.
-Może wracajmy?
Spytał, widząc jego dłonie.

- Musi być coś co mogę zrobić. - Mruknął, spoglądając w górę na twarz chłopaka. Naprawdę chciał być przy brunecie, wiedzieć co się dzieje u niego i go wspierać jak tylko może. Niestety nie było to na chwilę obecną możliwe, bo chłopak nie mówił za wiele. Na pytanie Tahiko, skinął lekko głową, choć nie chciał jeszcze wracać.

-No i jest. Przestań się martwić.
Powiedział, całująco go, następnie zaczął iść w stronę akademika, trzymając Yuu za rękę.

Fuknął coś niezadowolony pod nosem, a gdy poczuł usta chłopaka, odwzajemnił pocałunek. Cóż... Póki co będzie musiał się z tym pogodzić, ale to nie znaczy, że się poddał. Dał się prowadzić brunetowi do akademika.

Po lekcjach zawędrowała do parku. Słuchając muzyki rozbrzmiewającej się w słuchawkach na jej uszach poszła jakąś żwirową alejką. Usiadła pod wielkim dębem i wzięła do ręki zeszyt. Zaczęła w nim kreślić nuty, chcąc ułożyć je w jedną, spójną całość.

Po nieudanej lekcji postanowiła się przejść. Na miejsce spaceru wybrała park co było raczej oczywiste. Chodząc tak sobie cały czas oglądała ludzi, drzewa czy co to tam jeszcze mogło by znaleźć. W końcu dostrzegła siedzącą pod drzewem kobietę, którą z łatwością rozpoznała. Podeszła więc do niej.
- Cześć, Rei~. - przywitała się, wkładając ręce do kieszeni kurtki.

Siedziała sobie kończąc tworzenie melodii. Nagle usłyszała jakiś głos i podniosła głowę przy okazji uderzając nią w drzewo.
- Cholera!- warknęła. Spojrzała przed siebie i zobaczyła jej koleżankę, z którą co prawda dawno się nie widziała.
- No cześć.- powiedziała wkładając zeszyt do swojej torby i podnosząc się z ziemi.

- Dawno cię nie widziałam. - stwierdziła, kiedy blondynka już wstała. - Co tu robisz?
Chodziło jej oczywiście o to co robi w tym mieście, a nie co robi w parku, bo to dało się już łatwo domyślić.

- No cóż. Jakoś tak wyszło.- Odparła. W sumie kilka lat minęło od ostatniego spotkania.
- Uczę muzyki. Przez trzy lata mieszkałam w Melbourne, ale stwierdziłam, że tu wrócę. Trochę tęskniłam za tym krajem.- Powiedziała drapiąc się po karku.- A ty?

- Uczę biologii, ale chyba chujowo mi to idzie. - odparła skrzywiając się na samo wspomnienie pierwszej jak i drugiej lekcji.

- Milutko.- stwierdziła.- Ja miałam tylko jedną lekcje i zjawił się tłum w postaci trzech osób. Szaleństwo.
Po mimo, że kobieta prowadziła tylko jedną lekcje była zaskoczona małą frekwencją, ale to już nie jej sprawa.

Przyciągnął chłopaka do parku, mimo deszczu który rozpadał się już na dobre. Kaptur z głowy Kise się zsunął, przez co jego włosy stawały się coraz bardziej mokre i w dodatku wywijały się przy końcówkach. Starał się jednak nie zwracać na to najmniejszej uwagi, bo zapewne i tak niedługo będzie przemoczony do suchej nitki.

Oczywiście wiernie mu towarzyszył, bo jakże by inaczej.
- Hmm... zdaje się, że mieliśmy wracać, a przyciągnąłeś mnie tu... Chcesz, żeby pocałunek był bardziej romantyczny? - zażartował, po czym przyciągnął go do siebie i ugryzł go zaczepnie w wargę. Ach, te podchody.

- Do akademika możemy iść przez park - odparł jedynie, uśmiechając się pod nosem. Potem, już się z nim nie bawiąc, pocałował go. Nie zrobił tego jakoś specjalnie namiętnie i zachłannie. Raczej delikatnie i powoli, przymykając przy tym z zadowoleniem oczy.

Nie odpowiedział już, głównie dlatego, że po prostu Kise mu już na to nie pozwolił. Oddał pocałunek z zadowoleniem i mocniej przycisnął do siebie Kise. Zdecydowanie tęsknił za takimi chwilami.

Chwilę go całował. Oderwał się dopiero po dłuższej chwili i przytulił do chłopaka, wciskając twarz w jego ramię. Zupełnie nie przeszkadzało mu to, jak bardzo moczył ich deszcz. Było mimo wszystko naprawdę fajnie.

- Jesteś słodki- rzucił po krótkiej chwili, bawiąc się jego już mokrymi włosami. Sam też olewał to, że pada i w zasadzie jest zimno. Miał to gdzieś, liczył się tylko Kise.

- I kto to mówi? - parsknął rozbawiony, a następnie odsunął się od  niego na krok. Zaczynało się robić zimno, bo oboje byli przemoczeni.
- Wracamy?

- Ktoś, kto nigdy nie będzie słodki ani uroczy - odparł z grobową miną, po czym sam cicho się zaśmiał. Złapał go za rękę i pokiwał głową.
- Idziemy - stwierdził i ruszył w stronę akademika.

Parsknął jedynie i dał mu kuksańca łokciem w żebra. Następnie poszedł zaraz za nim.

Wszedł do parku, od razu wsuwając dłonie do kieszeni. Było zimno, a on jako geniusz, nie ubrał się zbyt ciepło. No nic, ale przeżyje.

Oczywiście szedł za nim wraz z wyrywającym się psem. Zauważył, że chłopakowi jest trochę zimno.
- Potrzymaj smycz - rzucił, a gdy chłopak ją przejął, zdjął z siebie bluzę i zarzucił mu na ramiona.