Jezioro

- Tyle że ja nie jestem uke. - uśmiechnął się i pocałował go.

- I jeszcze kłamiesz.- Zdążył powiedzieć, nim uciszyły go usta chłopaka. Dobrze wykorzystał okazję i wpił się w nie trochę zachłannie.

Nic jednak nie powiedział, tylko skupił się na pocałunku, pogłębiając go. Chciał wykorzystać to, że ma go przy sobie.

Zadowolony zamruczał w usta chłopaka, przylegając do niego mocniej. Brakowało mu tego. Zadowolony podgryzł lekko dolną wargę młodszego, uśmiechając się.

Przesunął dłonie na jego tyłek, który ścisnął, nie odrywając się od niego. Cieszył się, że Kou chociaż dzisiaj jest przy nim.

Sapnął cicho czując jego dłonie i pogłębił jeszcze odrobinę pocałunek. Przy okazji popychał niezauważalnie chłopaka w stronę brzegu. Kiedy znaleźli się na płyciźnie, przewrócił chłopaka i zmusił do usiądnięcia w wodzie. Sam usiadł na nim okrakiem, nie odrywając się od jego ust.

Oczywiście noczego nie zauważył, ale kiedy tylko mimowolnie usiadł a chłopak usadził się na nim okrakiem, aż uśmiechnął się przez pieszczotę i potarł jedną dłonią jego krocze, pogłębiając pocałunek.

Pod wpływem potarcia jęknął cicho i dopiero po dłuższej chwili oderwał się od ust chłopaka.
- Kyo...- Wymamrotał z lekko przyśpieszonym oddechem i zerknął w bok. Chyba walczył sam ze sobą.

Uśmiechnął się zadowolony z tego jęku i spojrzał na niego pytająco.
- Tak? - spytał tylko, wpatrując się w niego.

- No bo... jesteśmy na zewnątrz.- Wymamrotał trochę skrępowany.

- Ale nikogo tu nie ma. Tylko my dwaj. - szepnął mu do ucha, którego płatek przygryzł.

- A co jeśli ktoś przyjdzie?- Mruknął mimowolnie głośniej i oparł dłoń na torsie młodszego.

- Nikt nie przyjdzie, ale jeśli nie chcesz to w porządku. I tak trzeba za chwilę wracać do akademika. - odparł spokojnie.

Westchnął cicho jakby z ulga, ale też i lekko rozczarowany. Zawsze brakowało im czasu, albo miejsce było nieodpowiednie. Chociaż to drugie, to chyba tylko jemu przeszkadzało.
- Wracajmy.- Powiedział podnosząc się z chłopaka. Niby powinno mu być zimno, ale przez młodszego było mu cholernie gorąco.

Sam po chwili wstał i wyszedł z wody zerkając na siebie. No tak, był mokry. Po chwili złapał go za dłoń i pociągnął w stronę akademika bez słowa.