Pokój numer 2; Kise Ryota.

- Hmm, serio? - Uniósł brew do góry, po czym pomacał go po tyłku. - Twoje słowa przeczą faktom. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu, xumny z siebie.

- E... Ej! Pozwę cię o molestowanie! - nadął mocno swoje policzki, odruchowo zasłaniając swój tyłek dłońmi.

Szukanie pokoju nie zajęło mu jakoś dużo czasu, ale zanim wszedł do środka usłyszał o czym sobie dwa gołąbeczki gruchają. Wywrócił wzrokiem, trudno najwyżej im trochę przeszkodzi, chociaż sądząc po krzykach Kise to chyba nawet lepiej dla niego.
Złapał za klamkę i wszedł do środka od razu rzucając torbę pod swoje łóżko.
- Nie przeszkadzajcie sobie.- Parsknął śmiechem.

Z początku nie zauważył, że drzwi się otworzyły, bo już nabierał powietrza, aby zrobić Aomine wykład o nagłym, niespodziewanym macaniu. Gdy usłyszał znajomy głos, momentalnie się zaczerwienił i znalazł po drugiej stronie łóżka.
- Ka... Kagamicchi~ Cześć - nerwowo zachichotał, patrząc na przybysza. Słyszał cokolwiek?

- Cześć cześć, chyba w niczym nie przeszkodziłem?- Spytał patrząc to na blondyna, to na Aomine. Ten drugi chyba będzie najbardziej niezadowolony z tego nagłego wtargnięcia.
Położył się na łóżku zerkając na nich kątem oka.
- Wszystko słyszałem.- No może nie wszystko, ale większość. Nikt nie musi o tym wiedzieć.

Szybko pokręcił głową.
- Nie, nie, nie przeszkodziłeś. Tak tylko sobie ten... siedzimy i rozmawiamy - uśmiechnął się zakłopotany. Słysząc jego kolejne słowa lekko zadrżał.
- A... A jak dużo słyszałeś? - podrapał się po policzku. A mówił Aomine, żeby go nie macał!

- Coś o macaniu twojego tyłka i molestowaniu.- Wzruszył ramionami. Chyba polubi takie włażenie do pokoju bez pukania, bo reakcja Kise na jego słowa zaczęła go bawić.
- Nie chcę wnikać, naprawdę.

- To... To nie tak! - pisnął zażenowany, czując piekące go policzki. Delikatnie się w nie poklepał.
- Rany, to zawstydzające - wymamrotał pod nosem i zerknął na chłopaka. Zaraz jednak lekko się uśmiechnął, bo to przecież nie było jego winą.

- Nie tak to jak?- Zastanowił się wbijając teraz wzrok w sufit. Wszystko mówiło jednoznacznie, że Aomine to niezły zboczeniec dobierający się do Kisowatego tyłka. Powstrzymał się jednak przed powiedzeniem tego na głos, za wcześnie jeszcze na wojny.

- Trochę przeszkodziłeś, ale spoko. Jeszcze go zmacam - rzucił z orzekonaniem i skrzyżował ręce na piersi. Cóż miał rzec? Nic noe poradzi na to, że Kagami przyszedł do - jakby nie było - swojego pokoju.

- A... Aominecchi! - pisnął i schował się pod kołdrę. Wszyscy przeciw niemu?!
- Kagamicchi, nie słuchaj go! Mowi głupoty! - rzucił jeszcze do swojego nowego lokatora, ledwo wyglądając zza kołdry.

- A czy ja wam zabraniam? Tylko żeby nie było za głośno.- Z powrotem przeniósł wzrok na tamtą dwójkę ledwo powstrzymując śmiech. Biedny Kise.

- Nie będę go macać przy świadkach, nie jestem aż tak okrutny. - Wyszczerzył zęby, po czym spojrzał na Kise wzrokiem zboczeńca, którym w istocie był.

- Kagamicchi! Mógłbyś przynajmniej mnie bronić! - wymamrotał pod nosem, a potem zerknął na Aominecchiego i nadął policzki.
- Ty się już tak na mnie nie patrz, bo już sam twój wzrok mnie gwałci - zażartował.

- Zawsze możesz się schować u mnie to cię obronię.- Powiedział całkiem poważnie i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- O, nie, nie ma tak. Nie zgadzam się na to - odparł, mrużąc oczy. - Kise może kryć się przede mną tylko... U mnie - zakończył inteligentnie.

Spojrzał na Kagamiego jak na wybawiciela. Od razu skorzystał z propozycji i przeskoczył na jego łóżko, włażąc mu pod kołdrę.
- Aominecchi, przekonaj mnie, że nie mogę się u niego chować - wytknął swojemu chłopakowi język.

Zamrugał zaskoczony, nie spodziewał się, że Kise tak szybko skorzysta z jego propozycji. Nie narzekał jednak i patrzył teraz na reakcję Aomine, który zapewne nie będzie zadowolony z tego, że jego chłopak chowa się u kogoś innego na łóżku. Mimo tego słowa postanowił dotrzymać.

- A zostań tam sobie, jak chcesz. - Wzruszył ramionami, rzeczywiście niezadowolony. Potem wstał z miejsca i ruszył do drzwi. - Idę do siebie, cześć. - I wyszedł. Niech sobie siedzą.

- A... Aominecchi? - wstał z łóżka Kagamiego, patrząc zaskoczony za chłopakiem. Obraził się, czy jak? Zamrugał, nie wiedząc co zrobić. Przecież to były tylko głupie żarty.

- No i strzelił focha.- Westchnął samemu podnosząc się do siadu.
- Może idź za nim czy coś.- Podrapał się po głowie samemu zbytnio nie wiedząc co zrobić.

- Eem... Chyba będę musiał - wymamrotał pod nosem, chociaż trochę się bał. Potarł nerwowo swoje ramię, bo było mu po prostu głupio.
- Przepraszam Kagamicchi. Postaram się jeszcze wpaść, a jeśli ci się będzie nudziło, to zerknij na boisko lub do kuchni. Tam zawsze ktoś siedzi - stwierdził, całkowicie wyprany z humoru. Wyszedł z pokoju.

- Spoko, się nie przejmuj.- Machnął ręką i podniósł swoje cztery litery po chwili samemu wychodząc.

Wszedł do pokoju. Przebrał się, zabrał potrzebne rzeczy do sportowej torby, a potem po raz kolejny wybył.

Wrócił do pokoju po dość długim czasie. Nawet nie pamiętał gdzie tak się szlajał, ale najważniejsze, że w końcu trafił z powrotem do pokoju. Przebrał się w jakieś luźniejsze rzeczy do spania i wlazł pod kołdrę od razu zasypiając.