Małe boisko do koszykówki

-Moja piłka noo! -Zaśmiała się ciągle starając się wybić mu piłkę, przykre było to, że z niepowodzeniem. Jednak miała swojego ducha walki, który kazał jej walczyć do końca.

Rzucił za trzy punkty, tym samym zdobywając czwartego kosza, a mieli grać do sześciu. Postanowił jednak trochę przystopować, nie chciał się za bardzo nadwyrężać. A w szczególności swojej kontuzjowanej nogi.

-Dobra! Koniec żartów! - Przecież i tak tego nie mówiła na poważnie... Pobiegła po piłkę zaraz znajdując się po drugiej stronie boiska. Co prawda mogła liczyć w tej sytuacji jedynie na szczęście no, ale warto próbować. Znów ustawiając się i przypominając porady senpaia rzuciła do kosza i takie ach na szczęście trafny. Podskoczyła z radości. -HAA! Mój kolejny kosz! Jestem z siebie taka dumna...-

- Coraz lepiej ci idzie - pochwalił ją, powoli kozłujac piłką i truchtem biegnąc w stronę kosza, bo już się nieco zmęczył. No, ale jakby nie patrzeć, jeszcze dwa razy trafi i darmowa pizza dla niego~

Ona za to miała jeszcze trochę energii, którą wykorzystywała do doganiania go. Nawet jeśli szybko jej szło dogonienie go to wybicie mu piłki było trudniejsze niż gdyby miała wybić ją komuś innemu, ale walczyła ile mogła.

Udał, że chce przejść z jej lewej strony, a kiedy dziewczyna się tam przechyliła, przebiegł z prawej i zdobył kolejnego kosza, tym razem za dwa punkty.

Zaśmiała się z rozpaczą. -To nie tak, że cię nie doceniałam, czy coś ale jesteś lepszy niż myślałam - pomimo wszystko cieszyła się jego powodzeniem w sumie kupowanie komuś pizzy nie jest takie złe. Zebrała ponownie piłkę i wolnym truchtem pobiegła do drugiego kosza.

- Przepraszam, nie lubię przegrywać, poza tym przynależność do Pokolenia Cudów zobowiązuje, żeby wszędzie dawać z siebie jak najwięcej - zachichotał nerwowo i powoli pobiegł za nią.

Rzuciła do kosza niestety się odbiło, próbowała złapać piłkę, ale jej nie wyszło. Gdy Kise znów zdobył piłkę pobiegła za nim chociaż już się pogodziła z przegraną.

W sumie już wynik rozgrywki był przesądzony. Kise więc postanowił szybko to zakończyć. Rzucił za trzy, kopiując Midorimę i trafił do kosza, w ten sposób wygrywając. Przeciągnął się mocno.
- Pizza jest moja~

Udawała pewną załamkę i rozczarowanie, chociaż fakt faktem spodziewała się tego już przed tym krótkim meczem. -No dobra...wygrałeś uczciwie więc kupię ci tą pizza.- wyszczerzyła się.

- Nie przejmuj się. Jak poćwiczysz rzuty, zagramy jeszcze raz - poczochrał ją po włosach. Przy tym szeroko się do niej uśmiechnął.

-No raczej, że będę chciała rewanżu! - zaśmiała się. -No to jaką pizze lubisz?- Poszła w stronę wyjścia. -Tak w ogóle too...macie tu jakąś pizzerie czy coś? Bo trochę się jeszcze nie orientuję-

- Tak, jest w mieście - odparł, a następnie zgarnął swoją bluzę i poszedł zaraz za nią.
- Najbardziej lubię zwykłą, z kurczakiem lub chilli - dodał jeszcze.

-Przyjęłam zamówienie!- Zaśmiała się i wyszła z boiska kierując się do pizzeri

Zachichotał i wyszedł zaraz za nią.

opuściła boisko

Weszła na boisko. Wzięła piłkę zaczynając ją kozłować. Wiało pustkami, i chyba dawno nikt tu nie był. Zaczęła trenować rzuty do kosza, co szło jej znów dość słabo.

Po długim lecz mało męczącym "treningu", jeśli można to tak nazwać, odłożyła piłkę z której korzystała i ziewając wyszła z boiska.

Przyprowadziła ich na boisko. Może i nie mieli odpowiednich strojów do gry ale porzucać przecież mogli. Z uśmiechem na twarzy spojrzała na bruneta i biorąc piłkę w dłonie z kosza zaczęła ją powoli kozłować. Wycelowała piłkę do kosza, a gdy ją rzuciła w duchu zaczęła błagać by wpadła w obręcz. Kiedy usłyszała jak piłka obija się o materiał siatki odetchnęła z ulgą. Jeszcze umiała rzucać. Chichocząc cicho spojrzała na bruneta zachęcając go gestem ręki do przyłączenia się do dziewczyny.

Przez całą drogę potulnie szedł za dziewczyną. Gdy weszli na boisko, rozejrzał się. Wszystko wyglądało dość sympatycznie i zapraszało do gry. Uśmiechnął się, widząc jak Wreckly rzuca do kosza. Gdy zauważył, jak go przywołuje, zachichotał. Podbiegł i zebrał piłkę spod kosza. Przez chwilę kozłował, po czym także rzucił. Wyszczerzył się, gdy wpadła. Już zapomniał jaka to frajda!

Z uśmiechem na ustach przyglądała się jak chłopak rzuca piłką. Gdy ta wpadła do kosza zabrała ją zwinnym ruchem i po chwili wykonała dwutakt. Lekko skrzywiona spojrzała jak piłka odbiła się od poręczy i poturlała się następnie w stronę bruneta. No cóż, jednak przerwa w grze nie za bardzo dobrze na nią wpłynęła. Z cichym westchnieniem podeszła do Takao i rozchylając usta powiedziała:
-Może zagramy jeden na jeden?
Zaproponowała łaskocząc go lekko pod żebrami i cmokając w jego stronę. Gdyby sobie tak zagrali to by się dobrze rozgrzali i byłby to dobry początek większego treningu.

Przeciągnął się i strzelił kośćmi w dłoniach. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się wesoło.
- No pewnie! - odparł. Kiedy on ostatnio grał w kosza? Sam nie wiedział. Wypadałoby w końcu to wszystko nadrobić! Poczuł, jak uderza go fala energii.
Zaśmiał się, gdy dziewczyna go połaskotała. W ramach odwetu, zaczął delikatnie dźgać jej brzuch palcami wskazującymi.
Gdy odrobinę się uspokoili, rozejrzał się.
- Zamierzamy grać na jeden kosz? - zapytał.

//Wybacz za ten zamuł ;A;

//odpisuje z dość wielkim opóźnieniem, ponieważ mam zepsuty komputer ;((
Z uśmiechem na ustach klasnęła w dłonie odrzuciła w strone bruneta piłkę i przeciągając się leniwie powiedziała:
-Na jeden. Gdybyśmy grali na dwa to byśmy się zgrzali i zmęczyli.
A potem pewnie rozchorowali, gdyby szybko wyszli na zewnątrz. Cmoknęła zadowolona stając na pozycji obrońcy dakac do zrozumienia chłopakowi by to on zaczął ich mały "sparing". Szczerze mówiąc nie lubiła grać jako obrońca, nie umiała wręcz, ale warto trenować i ćwiczyć swoje umiejętności by być w czymś coraz lepszym.

Złapał piłkę. Obrócił ją w dłoniach i spojrzał na dziewczynę. Pokiwał głową ze zrozumieniem. No tak, na jeden kosz w tym momencie było najwygodniej. Mimo wszystko, gdzieś podświadomie poczuł... Rozczarowanie? Tak dawno przecież nie grał! Miał nadzieję, że w niedługim czasie znajdą jeszcze kogoś na jakąś bardziej rozbudowaną rozgrywkę.
Uśmiechnął się i zaczął powoli kozłować. Po chwili delikatnie pochylił się i przyspieszył swoje ruchy. Zastanawiał się, jak przejść przez dziewczynę. Ale... Grali przecież jeden na jeden. Nad czym tu się zastanawiać? Żwawo ruszył przed siebie, starając się wyminąć dziewczynę i podejść bliżej kosza; rzuty z dużej odległości nie były jego najmocniejszą stroną.