Kuchnia

-No to dobrze.
Powiedział i nawet uśmiechnął się lekko. Skończył dziamać kanapkę i poklepał się po brzuchu. O tak. Najadał się. I to bardzo. Mwah. I wtedy do kuchni wszedł Yukio. W sumie zrobiło mu się trochę głupio, że był dla niego taki niemiły. Wpadł na pewien pomysł. Yuu powinien się domyślić, że śpiewanie przy kimkolwiek było dla Axela strasznym przeżyciem. Jednak zdecydował się na to co się właśnie stało.
-All this time I watched from the outside
Never understood what was wrong or what was right
...
I apologize
Zaśpiewał, odwrócony w stronę chłopaka. Mimo, że był cały czerwony na twarzy, a głos mu drżał, to mimo wszystko był w stanie wyciągnąć dłuższe nuty, a przy okazji nie sfałszował. Kiedy skończył, poczuł, że nogi mu dygoczą. Wziął sobie krzesło i klapnął na nim, żeby się nie przewrócić.
-No to troooochę tu siedzisz, nie powiem, że nie.
Zwrócił się do białowłosej, uśmiechając się słabo.Ano właśnie. Zioło w kieszeni. Nic no. Chyba zaraz zaprosi kogoś tu na jaranko. Przy okazji sam się odstresuje.

- Całe wieki.
- Odparł z szerokim uśmiechem do dziewczyny, po czym powrócił do swoich prac na kartkach papieru. Zastanawiało go czy któraś z nich się nadaje w ogóle do dalszej kontynuacji. Niestety nie mógł za bardzo się skupić na tym, bo dalej coś nie dawało mu spokoju. Podrapał się po głowie nerwowo. Wtedy właśnie po raz kolejny usłyszał głos Axela. Zerknął w jego stronę. Nie był pewny czym jest ta demonstracja w danym momencie, ale jakoś niespecjalnie się też chciał w to zagłębiać. Wystarczyło, że mógł go wysłuchać i tym razem nie uciekał. Kiedy chłopak skończył swój mały występ, klasnął kilka razy w dłonie. Nic jednak nie powiedział, a od razu wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.

Widząc jak chłopak zajął się swoją pracą odetchnęła głośno i spojrzała do paczki z żelkami. Była już prawie pusta, a jej ciągle chciało się jeść. Westchnęła cicho zmartwiona i spojrzała na białowłosego.
-Hey, weed man. Comin'?
Wskazała podbródkiem na drwi wyjściowe i z lekkim uśmiechem podeszła do lodówki. Wyciągnęła z niej kilka paczek kabanosów i sok gruszkowy. Prawie idealny zestaw na taką okazję. Zarzucając grzywką na bok stanęła przy drzwiach i spojrzała na Yukio. Tak trochę słabo, że chłopak dopiero przyszedł i wziął się za rysowanie. Pewnie nawet nie pali, a to szkoda, bo by go zabrała. Wzdychając cicho spojrzała na Axe'a.
-Chcesz gdzieś na zewnątrz czy pokój?
Spytała bujając się z pięt na palce.

No dobra. Już mu trochę lepiej. Podniósł dupę z krzesła i odstawił je na miejsce. Yukio nawet nic nie powiedział. Dobra. Whatever. Nie będzie na siłę go przepraszać, co to, to nie. I wtedy Wreckly się do niego zwróciła. Skinął głową.
-W sumie może być pokój. Zapraszam do siebie, mojego współlokatora chyba gdzieś wywiało.
Powiedział, a w międzyczasie narobił sporo kanapek, ale takich normalnych. Po paleniu zawsze miał głupawkę, a potem gastro, dlatego lepiej się zabezpieczyć. Położył je na talerz i pociągnął ją do wyjścia. Shazam. Wybili z kuchni.

Widząc wychodzącą dwójkę, westchnął przeciągle. Oderwał się jeszcze na chwilę od szkiców i pomachał im na pożegnanie.
- Bawcie się dobrze.
- Rzucił za nimi, po czym rozsiadł się wygodniej na krześle, ale tak też nie było mu dobrze. Nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, wstał i podszedł do okna. Wyciągnął paczkę fajek ze swojej jeansowej kurtki i od razu zapalił jednego szluga. Wpatrywał się w okno jakby miał nadzieję na to, że coś co tam zobaczy go natchnie.

***

Spędzając czas samotnie w kuchni mógł sobie przemyśleć niektóre kwestie na spokojnie. No i wypalić całą paczkę fajek. Ups. Nawet nie wiedział, że czas minął mu tak szybko, a uświadomił się w tym dopiero po spojrzeniu na swojego rolexa. Zebrał swoje wszystkie rzeczy i wymaszerował z pomieszczenia.

Weszła do kuchni powolnym krokiem. Dawno jej jakoś nie było ale mogła to usprawiedliwić zawodami krajowymi w biegach długodystansowych. Pozatym wynikły dzięki temu same korzyści; pojechała do Australii, zajęła czwarte miejsce i poprawiła formę.
Podeszła do blatu i włączyła czajnik który na nim stał. Wyjęła kubek i saszetkę herbaty z melisy. Po chwili zalała ją wodą, wzięła kubeczek i usiadła na parapecie.
Zaczęła sobie śpiewać, bo w sumie czemu nie? I tak nikogo nie było w pomieszczeniu.

Jęknął, budząc się do życia. Znowu spał w kuchni? Rozejrzał się - nie widział nikogo, kto siedział tu wcześniej. Był jakiś nowy i nawet nie zdążył mu się przedstawić, co za pech! Dostrzegł za to jakąś dziewczynę. Całkiem ładną. Podniósł rękę i pomachał jej.
- Hej - przywitał się. Miał ochotę ponownie położyć głowę na stole i uderzyć w kimę, mimo że wszystko go bolało od drzemek tutaj. Z trudem wstał i skierował się w stronę ekspresu z kawą. Włączył go i podstawił kubek - Chcesz też? - zapytał, najwyraźniej nie dostrzegając, że nieznajoma już ma jakiś napój.

Piła herbatę machając nogami, które zwisały jej z parapetu. Po jakimś czasie zobaczyła, że obudził się jakiś chłopak więc zeskanowała go wzrokiem.
- Hej. - uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego powitanie. Zastanowiła się przez chwilę czy go już nie spotkała ale nie przypominała sobie takiego zdarzenia. Zaczęła wystukiwać palcami rytm jakiejś piosenki. Gdy chłopak zapytał się jej czy nie chce kawy skinęła głową. Wypiła już herbatę więc czemu nie?
- Poproszę. - uniosła kącik ust.

Uśmiechnął się i skinął głową.
- Haai - zawołał, wyraźnie się ożywiając. Nalał kawy do swojego kubka. Sięgnął po kolejne naczynie i przygotował napój dla koleżanki. Nie zastanawiając się nad tym zbytnio, dolał mleka do obu szklanek, a chwilę potem znalazł się tuż przy parapecie - Proszsz.
Przez chwilę przyglądał się dziewczynie, jednak po chwili wgramolił się na podokiennik tuż koło niej.
- Swoją drogą, jeszcze nie mieliśmy przyjemności, nie? Takao jestem - wyszczerzył się radośnie.

Obserwowała chłopaka gdy ten dość chaotycznie poruszał się po kuchni. Wyglądało to dość... zabawnie.
Gdy podał jej kawę uśmiechnęła się i wzięła łyk czarnego napoju.
- Dziękuję.- powiedziała trzymając kubek w obu dłoniach. Podczas gdy czarnowłosy wdrapywał się na parapet, dziewczyna zachichotała i przesunęła się robiąc mu trochę miejsca.
- Jasmine Clifford - przedstawiła się. Uśmiechnęła się spoglądając na chłopaka. Wypiła trochę kawy i westchnęła. Pyszna~

- Nie ma sprawy - odparł.
Gdy dziewczyna zrobiła więcej miejsca, Takao wygodniej rozsiadł się, opierając się plecami o szybę.
- Miło mi! - uśmiechnął się po raz kolejny. Przyłożył kubek do ust i napił się kawy. Nie przepadał za nią; miała taki nieprzyjemny, gorzkawy posmak. Skrzywił się wyraźnie - Nie osłodziłem - zauważył z delikatnym rozbawieniem. Ale tak wygodnie mu się siedziało - kompletnie nie miał ochoty wstawać po cukier! No trudno, wypije taką. Pobudzi go nie tylko kofeina, ale też i gorycz.

- Mi także miło - odparła. Zaczęła lekko machać nogami i wypiła trochę napoju przygotowanego przez Takao.
- Jak dla mnie bez cukru jest dobra - uniosła kącik ust, gdy chłopak się skrzywił. Wypiła swoją kawę do końca. Wzięła kubek który wcześniej zostawiła na parapecie i zeskoczyła z podokiennika. Podeszła do blatu kuchennego, umyła dokładnie naczynia i przeciągnęła się. Wracając na swoje miejsce, oczywiście, omal się nie przewróciła. - Niech żyje styl i gracją - mruknęła.
Gdy już usiadła, skrzyżowała nogi i oparła się plecami o ścianę.

Nucąc pod nosem "Gangsta" Kehlani,  weszła do kuchni,  zaczesując przy tym grzywkę do tyłu. Dostrzegła dwie żywe osoby,  nie rozpoznała ich od razu,  bardziej była zajęta myśleniem nad jedzeniem. Pomachała im tylko i podeszła do lodówki wyjmując paczkę jajek,  szczypiorek i rzodkiewkę. Jajecznica,  tak dawno jej nie jadła. Odnalazła w szufladach szafek patelnię, miskę oraz widelec, łopatkę. Rozbiła trzy jajka do miseczki i ubiła je,  tak by żółtko z białkiem się zmieszały. Kiwając głową w rytm piosenki,  którą nuciła, postawiła patelnię na gaz, polała ją olejem i poczekała trochę nim wylała jajka na naczynie. Po kilku chwilach miała gotową jajecznice ze szczypioreczkiem i rzodkiewką. Uśmiechając się sama do siebie wyjęła talerz i łopatką nałożyła na niego jajecznicę. Wzięła sobie z lodówki jeszcze karton soku z granata, nalała do kubeczka i usiadła z tym wszystkim do stołu, wcześniej oczywiście posprzątała, bujając się na boki radośnie. Po kilku chwilach zabrała się za jedzenie, przeglądając w telefonie seriale,  jakie warto by było obejrzeć.

Po tym jak dziewczynka zjadła, wypiła swój soczek i przejrzała pół internetu, przeciągnęła się na krześle. Co się będzie nudzić, pójdzie na boisko, o. Posprzątała po sobie, chłopakowi który wszedł pomachała ręką z lekkim uśmiechem na ustach i na moment przystała patrząc na jego pupila. Lekko zdziwiona wsadziła słuchawki do uszu i spokojnym krokiem wyszła z kuchni. Ciekawe kiedy konie zaczną chodzić po tym akademiku... pomyślała rozbawiona i ruszyła w stronę liceum.

Wszedł do kuchni z wielkim wyszczerzem na twarzy. Miał nadzieję spotkać kogoś znajomego z kim mógłby sobie trochę pokonwersować.
- Siemasz ludziska...
- Po dokładnym rozejrzeniu się, jego energia nieco ubyła. Obecne w środku osoby nie wyglądały na do końca żywe. Właściwie to zaczął się zastanawiać czy w akademiku nie nastąpiła jakaś apokalipsa zombie, o której nie miał bladego pojęcia.
- Ale stypa.
- Skomentował krótko w żartobliwy sposób, podchodząc do okna. Otworzył je szeroko, a następnie wyciągną paczkę fajek z kieszeni w spodniach. Odpalił jednego szluga przy pomocy zapalniczki i zaciągnął się porządnie. Brakowało mu tego od kilku dni. Zasiadł na parapecie w nadziei, że ktoś się pojawi. Do tego czasu miał zamiar się po prostu delektować papierosem i słuchać muzyki na słuchawkach.

Spędził pół dnia w pracy. Nieźle oberwał za to, że nie odbierał telefonów i jeszcze się spóźnił. No, ale zdarzyło mu się to pierwszy raz, więc nie rozumiał skąd takie spięcie. Dał występ, to chyba najważniejsze. Westchnął cicho, przechodząc przez próg kuchni, mamrocząc coś pod nosem do siebie niezadowolony.
- Siema. - rzucił na przywitanie do obecnych, choć nawet nie wiedział czy ktoś taki tu jest. No ale co jak co, nie chciało mu się rozglądać. Od razu też skierował się do lodówki i wyciągnął stamtąd butelkę piwa. Usiadł na krześle i przyłożył zimne szkło do policzka, zamykając oczy.

Obecność Kyojiego zauważył dopiero, gdy dotarł do niego głos chłopaka. Spojrzał w kierunku skąd dochodził i mimowolnie wyszczerzył się.
- Cześć.
- Przywitał się, zsuwając się z parapetu i wyjmując słuchawki z uszu. Podszedł do najbliższej popielniczki jaką udało mu się dostrzec i zgasił na niej peta. Po tej czynności ruszył ku chłopakowi. Nachylił się, a następnie ucałował go w policzek.
- Widzę, że też zmieniłeś image.
- Powiedział, prostując się z szerokim uśmiechem.

Kiedy do jego uszu dotarł znajomy głos chłopaka, jedynie uśmiechnął się pod nosem. Opierając policzek o zimne szkło, był zadowolony z chwili wytchnienia. Czując ten krótki pocałunek w policzek, uniósł powoli powieki.
- Co też...? - mruknął, a dopiero jak je otworzył, dostrzegł wygląd swojego chłopaka. Otworzył szeroko oczy i zamrugał zaskoczony. Dopiero teraz dało się dostrzec jego dwukolorowe tęczówki.
- Zaraz... paliłeś? - zmarszczył brwi, czując zapach papierosów.

Skrzywił się lekko widząc minę swojego chłopaka. Czyżbym jednak przesadził trochę? Westchnął w duchu, mierzwiąc przy tym swoje włosy. Czym prędzej jednak powrócił do uśmiechu na twarzy. Nie chciał cały czas pokazywać się jako jakiś smutas.
- Może...
- Odparł, wytykając po chwili język do Kyojiego.

Nie sądził by chłopak przesadził, po prostu pierwszy raz w życiu widział aby Yuu wyglądał inaczej. Zawsze widział go jako szatyna o zielonych oczach. Choć w sumie kiedyś musiał być ten pierwszy raz, czyż nie? Uśmiechnął się zaraz do niego, przechylając głowę lekko na bok. Otworzył piwo i upił ze dwa łyki.
- Beze mnie? No wiesz...? - mruknął, robiąc podkówkę, ale zaraz parsknął śmiechem. Odstawił szklaną butelkę na stół i sięgnął dłonią do jego policzka, za który go lekko pociągnął.

Zamrugał zaskoczony na słowa Kyojiego. Szczerze mówiąc to spodziewał się ochrzanu z jego strony. Nie wiedział do końca co o tym myśleć.
- Przecież Ty nie palisz.
- Odparł, klepiąc chłopaka po głowie na widok jego "smutnej" miny.
- Coś się stało?
- Zapytał i wtedy właśnie został pociągnięty za policzek. Skrzywił się, dając napastnikowi pstryczka w ucho. Tak dla odwetu. Po tym jednak wprosił się na kolana chłopaka i oparł się plecami o niego.

Oczywiście ochrzanem zajmie się później. Fakt faktem nie podobało mu się to, że Yuu palił, ale z drugiej strony nie miał na to wpływu, czyż nie?
- Oczywiście, że nie, dlatego muszę Ciebie przekonać byś to rzucił. - stwierdził z uśmieszkiem, a na jego pytanie, pokręcił głową. Udawanie smutnego czasami mu wychodziło jak widać.
- Prawie wszystko jest dobrze. - wyszczerzył się, ale czując pstryczka w ucho, nadął lekko policzki i objął go ramieniem w pasie, przytulając do siebie. Wolną dłonią sięgnął po butelkę piwa i napił się, rozglądając wreszcie po pomieszczeniu.
- Wszyscy umarli, co? - westchnął. A liczył, że będzie tu jeszcze jakieś towarzystwo.

Zmartwił się trochę słowami Kyojiego, a widok popijania sobie piwa przez chłopaka tylko potęgował uczucie niepokoju.
- Co jest?
- Zapytał, przymykając powieki. Znał już chłopaka chyba na tyle, żeby wiedzieć kiedy coś nie gra.
- Na to wygląda.
- Mruknął pod nosem, lekko zasmucony tym faktem.

To piwo, to było akurat coś, co nie powinno nikogo dziwić. Od czasu do czasu lubił sobie popić, więc to było zupełnie normalne. Widząc jego zmartwienie, westchnął i pstryknął go w czoło.
- Nie martw się tak, wszystko jest dobrze. - stwierdził z uśmiechem i zaraz zmierzwił mu włosy.
- To co? Czekamy aż ktoś wstanie? - spytał, zerkając na niego z uśmiechem i napił się jeszcze.