Kuchnia

Zmywanie naczyń przy chłopaku nie miało kompletnie sensu. Wzdrygnął się, kiedy poczuł dłoń pod swoją koszulką.
- K-Kyoji... Nie jesteśmy tu sami.
- Powiedział cicho, zajmując się ostatnim talerzem, który po chwili wypuścił z rąk. Na szczęście naczynie się nie stłukło.
- No i patrz co żeś narobił...
- Mruknął podczas gdy jego ucho było przegryzane przez srebrnowłosego. Koniec. Dłużej nie mógł wytrzymać. Zakręcił wodę płynąca z kranu i ponownie obrócił się przodem do chłopaka. Pocałował go od razu.

Nawet nie miał zamiaru mu na to pozwalać. To on chciał tu uwagi niższego, a nie jakieś naczynia... Przesunął dłonią po jego brzuchu powoli i zamruczał zadowolony.
- I co z tego? Wszyscy śpią. - rzucił, nie zwracając uwagi nawet na to, że Yukio wypuścił z dłoni talerz.
- Nic nie narobiłem. - burknął mu do ucha i mocniej je przygryzł. Zaraz jednak zamrugał zaskoczony i odwzajemnił jego pocałunek. Objął go w pasie i posadził na blacie kuchennym, nie odrywając się od jego ust.

Kiedy już znajdował się na blacie, przerzucił swoje dłonie za szyję chłopaka, a nogami objął jego pas. Nie miał pojęcia ile się już tak całują, ale jedno było pewne. Nie chciał tego robić w kuchni.
- Chodźmy gdzieś...
- Poprosił, odrywając się na chwilę od ust Kyojiego.

Na razie tylko składał czułe, a zarazem zachłanne pocałunki, nie chcąc tego przerywać. Jęknął jednak cicho kiedy chłopak oderwał się od jego ust i zaraz na niego spojrzał.
- Gdzie proponujesz? - spytał, mierzwiąc włosy niższego.

Jedną ze swoich dłoni, pokierował na klatkę piersiową chłopaka, "maszerując" po niej palcami.
- Wszędzie tylko byśmy byli tam we dwoje.
- Odparł, opierając swoją głowę o ramię srebrnowłosego i uśmiechając się przy tym uroczo.

- Wiele mi to nie dało, wiesz? - zaśmiał się cicho i przytulił go zaraz mocno. - Tym razem pozwolę Tobie zdecydować, więc wybierz miejsce, które Ci odpowiada. - rzucił z lekkim uśmiechem.

Westchnął w duchu. W takim tempie to obojgu przejdzie ochota i nic z tego nie będzie.
- Chodźmy do mnie.
- Powiedział, przybliżając się do ust chłopaka i składając delikatny pocałunek na jednym z ich kącików.

Jemu raczej tak prędko ochota nie przejdzie, o tym mowy nie było. Na jego decyzję skinął głową i posłał mu uśmiech.
- No to chodźmy. - rzucił i złapał go w psie, pomagając mu zejść z blatu.

Po zejściu na ziemie, złapał chłopaka za dłoń i czym prędzej pociągnął za sobą do wyjścia. Zniknął za progiem drzwi.

Ścisnął mocniej jego dłoń i poszedł za nim z lekkim uśmiechem.