Łazienka dla chłopców

Wszedł do łazienki ze swoim kotem na rękach, który wyrywał się już od samego progu zapewne przeczuwając, co go czeka. Musiał jednak go wykąpać, bo cały się lepił od bitej śmietany. Biedny zwierzak. Najpierw napuścił trochę ciepłej wody do wanny. Następnie wsadził tam futrzaka, który od razu zaczął prychać i wymachiwać pazurami, próbując podrapać Kise po rękach. I nawet mu się to w niektórych miejscach udało.
W końcu jednak jego futro było wyszorowane, Aoki jedynie śmiesznie wyglądał obciekając wodą. Kise więc owinął go ręcznikiem i po drodze wycierając wybył z łazienki.

Wszedł do łazienki i odstawił czyste rzeczy na szafkę. Rozebrał się, wszedł pod prysznic. Standardowa procedura, nie ma co tutaj opisywać. Wymył się dokładnie, wysuszył, ubrał czarne spodnie, biały t-shirt i czarną, wciąganą bluzę. Zawiązał na nogach czarne trampki, po czym wyszedł.

Wszedł do łazienki. Od razu się rozebrał i skierował do jednej z kabin, bo był zmęczony i nieprzyjemnie spocony po grze, więc chciał się jak najszybciej umyć. Trochę posiedział pod prysznicem, bo ciepła woda przyjemnie go odprężała.
Kiedy wyszedł, wytarł się i przebrał w ciuchy, które wcześniej wziął z pokoju. Te brudne wrzucił do kosza na pranie. Wyszedł z łazienki.

Wszedł do łazienki, a za nim przydreptał pies. No, teraz to już dosłownie wszędzie ze mną chodzi, pomyślał z rozbawieniem. Ubrania położył poza zasięgiem psa - nie miał ochoty prać kolejnych rzeczy. Szybko rozebrał się i wszedł pod prysznic. Puścił gorącą wodę, relaksując się. Dokładnie się wymył, chciał być pewien, że nie zostaną na nim jakieś resztki któregokolwiek z sosów. Umył też włosy. Szampon przyjemnie pachniał i fajnie się pienił.
Sam nie wiedział ile czasu spędził pod prysznicem. Niechętnie wyszedł; chłód wywołał na całym jego ciele gęsią skórkę. Wytarł się i ubrał. Przejrzał się w lustrze i rozczesał włosy.
Spojrzał na Rufusa.
- No, teraz twoja kolej, kolego - powiedział. Pies niechętnie wszedł pod prysznic, a gdy Takao puścił wodę, próbował uciec.
- Trzeba. Było. Się. Nie. Brudzić - burknął do zwierzaka. Nie miał ochoty siłować się z nim, ale musiał go umyć.
Gdy w końcu skończył, odetchnął. Rufus był czysty i pachnący, jego właściciel zresztą też. Upewniwszy się, że nie zostawił bałaganu, wyszedł.

Wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Odłożył gdzieś świeże ubrania i rozebrał się z tego, co obecnie miał na sobie. Kiedy tak już stał nagi, podszedł do lustra i spojrzał na swoje odbicie w nim. Skrzywił się lekko, widząc wyraźnie odznaczające się kości. Pierwszy raz w życiu mógł powiedzieć, że naprawdę schudł. Nigdy wcześniej nie zauważał takich rzeczy, a wręcz twierdził, że jest otyły. Skrzywił się ponownie. Wszedł pod prysznic i westchnął głośno, gdy ciepły strumień oplótł jego całe ciało. Odgarnął swoje czarne włosy do tyłu i dopiero wtedy zorientował się, że przez czas tego jego trybu zombie, nie zmieniał opatrunku na prawym oku. Odsłonił swoją powiekę, wymył się dokładnie, umył włosy i wyszedł z kabiny. Sięgnął po ręcznik, którym się wytarł, a następnie oplótł nim w pasie. Potrzebował wysuszyć włosy i dokładnie je przeczesać. Po tych czynnościach ubrał się w czyste rzeczy. Ogarnął trochę po sobie pomieszczenie, po czym wyszedł.

Wszedł do łazienki,nikogo tam nie było więc zostawił swoje ciuchy i wszedł pod prysznic.Szybko wziął prysznic przebrał się i wyszedł.

Wszedł do pomieszczenia. Znalazł je praktycznie od razu. Nazwijmy to po prostu szóstym zmysłem. Przyjrzał się drzwiom ale na jego nieszczęście nie dało się zamknąć. Nie lubił gdy inni widzieli jego ciało nago bądź odkryte w dużej mierzej odkryte. Było to spowodowane blizną na plecach. Jednakże nikomu o niej nigdy nie mówił. Nigdy się także przy innych nie rozbierał. Po prostu uważał, że wygląda to okropnie. Upewnił się, że nikogo nie ma w środku po czym rozebrał się. Położył ubrania na półce zaś szampon i żel pod prysznic zabrał ze sobą do kabiny. Zamknął ją dokładnie. Puścił wodę z prysznica. Oczywiście gorącą. Poczuł jak ciepły strumień spływa po jego ciele i odetchnął cicho. To było coś, uwielbiał gorące prysznice. Zaczął dokładnie namydlać swoje ciało. Żel wyjątkowo ładnie pachniał. Jakimiś owocami, prawdopodobnie mało męski zapach i jakby to jego dawni koledzy określili, gejowy. Ale jemu to zbytnio nie przeszkadzało. Gdy już się namydlił, opłukał dokładnie ciało wodą. Następnie nałożył na włosy szampon i zaczął je dokładnie myć. Będzie musiał je skrócić. Już dawno nie był u fryzjera. Na koniec dokładnie opłukał się wodą. Wyszedł z kabiny i wytarł się ręcznikiem.Umył szybko zęby, po czym zaczął się przyglądać swojej twarzy w odbiciu. Bez okularów wyglądał o wiele lepiej. Jednakże nie znosił soczewek. Dlatego, też nigdy nie zamienił na nie okularów. Ubrał się szybko, zgarnął swoje rzeczy i wyszedł z pomieszczenia.

Wlazł do łazienki, od razu się rozbierając i ciuchy wrzucając do prania. I nie zgarnął sobie świeżych z pokoju, cholera. Ale jakoś nie bardzo się tym przejmował. Wszedł pod prysznic i dokładnie się wymył po drink, którego na siebie wylał. Dopiero potem się wytarł, owinął ręcznikiem w pasie i wylazł z łazienki.

Wszedł do łazienki. Rozebrał się szybko i odłożył ciuchy do prania. Wszedł pod prysznic i zaczął się myć. Dopiero w połowie się zorientował że nie ma ciuchów na zmiane. No trudno. Owinie się ręcznikiem. Jakby pomyśleć pewnie z tego samego pokoju Kise paradował w samym ręczniku. Gdy się już dokładnie wymył wyszedł spod prysznica, wytarł po czym owinął biodra ręcznikiem. Umył jeszcze zęby po czym wyszedł z pomieszczenia.

Kazał psiakowi zaczekać przed drzwiami, a sam wszedł do łazienki. Wszedł pod prysznic, szorując się dokładnie. W końcu wyszedł, wytarł się dokładnie i ubrał. Brudne rzeczy wrzucił do kosza na pranie. Włosy zostawił zamym sobie, jako że były krótkie, to szybko wyschną. Opuścił łazienkę.

Wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi,odłożył czyste ubrania po czym rozebrał się i dał ciuchy do prania.Wszedł pod prysznic i odkręcił wodę,z racji,że uwielbiał ciepło co chwila podnosił temperaturę.szybko się umył ale w najmniejszym stopniu nie zamierzał opuścić prysznica.Stał tak z dobre 20 minut aż stwierdził,że mu wystarczy.Wyszedł spod prysznica i zaczął wycierać się ręcznikiem na koniec założył nowe ciuchy i wyszedł

Wszedł do łazienki z trudem, gdyż w jednej ręce trzymał niezbędne mu kosmetyki, a w drugiej miał rączkę od walizki. W końcu jednak za którymś razem udało mu się uporać z otwarciem drzwi. Odłożył swoje rzeczy na stojącą szafkę przy umywalce, a następnie zamknął się w pomieszczeniu. Ściągnął z siebie bokserki i od razu wszedł do kabiny. Ciepła woda działała kojąco zarówno dla jego ciała jak i ducha. Po mniej więcej godzinie, gdy jego ciało było już pomarszczone jak u mopsa, postanowił w końcu się eksmitować spod prysznica. Stanął na przeciw lustra i sięgnął po ręcznik. Dokładnie się wycierając, wpatrywał się w swoje odbicie. Coś mu nie pasowało. Kiedy na jego ciele nie dało się dostrzec ani jednej kropelki wody, odrzucił ręcznik gdzieś na bok. Dalej przyglądał się sobie, po chwili przybliżając się twarzą do lustra. Zmierzwił swoje jeszcze lekko mokre włosy, po czym się skrzywił. Wiedział, że miał kompleksy. Uważał, że jest to rzecz całkowicie normalna i absolutnie żadnemu człowiekowi nie jest ona obca. Zastanawiało go jednak, kiedy jego samoocena spadła tak bardzo. Odkręcił kran w umywalce, a następnie chlusnął kilka razy wodą w lustro. Chciał desperacko pozbyć się widoku przed sobą. Skierował się ku walizce, którą przytachał ze sobą. Wyciągnął całą jej zawartość i uważnie ją przejrzał. W końcu dobrał ubrania odpowiednie do jego nastawienia. Założył czerwoną bluzkę, spraną do tego stopnia, że dało się zauważyć przejście z oryginalnego koloru do bieli. No ale kto by się skapnął skoro taka teraz była moda, że ludzie różne dziwne rzeczy na siebie zakładali. Do koszulki dobrał jeansowe, dobrze dopasowane spodnie z dziurami na kolanach. Na nogach zawiązał sportowe buty w białym kolorze, które zakrywały kostki. To jednak był dopiero początek jego metamorfozy. Koniecznie musiał udać się na miasto, więc czym prędzej pozbierał swoje walające się rzeczy, spakował je do walizki i wybył z pomieszczenia.