Boisko

- Dobry pomysł. Trochę się zaniedbałem, jeśli chodzi o koszykówkę.
Wyszczerzył się lekko, podając chłopakowi piłkę.

Odbił piłkę kilka razy i rzucił ją jedną ręką tuż nad kosz.

Wyskoczył i złapał piłkę, robiąc wsad. Wyszczerzył się, chwytając obręczy kosza i huśtając się na niej.
- Nieźle.

- Patrz teraz.- zachichotał i obrócił się tyłem do kosza. Rzucił piłkę mocno za siebie, znowu tuż nad obręcz.

Ledwo złapał piłkę, wsadzając ją do kosza. Spojrzał na niego rozbawiony, lądując na ziemi.
- Tak to ja mogę grać.

Zmrużył oczy.
- A to wsadzisz?- podbiegł do kosza i wyskoczył jak do wsadu, jednak rzucił piłkę do góry, między swoimi nogami, zostawiając ją Kise.

- Wsadzę każdy rzut, o ile piłka będzie w moim zasięgu.
Uśmiechnął się wrednie, robiąc kolejny wsad.

- To dawaj.- uśmiechnął się i rzucił piłkę hakiem. Trafił w obręcz tak, że piłka odbiła się i zawisła na chwilę tuż nad koszem.

Tym razem nie zrobił wsadu, tylko popchnął piłkę palcami tak, że wpadła do kosza.
- To było trudne.

- Dobra, zwiększamy trudność.- wyszczerzył zęby i pobiegł pod kosz. Wybił się z linii końcowej i już zza boiska rzucił piłkę na alley-opa.

- Violecchi, jesteś okrutny!
Jęknął, jednak na szczęście udało mu się przejąć i wrzucić piłkę do kosza.

Zachichotał wrednie i cofnął się za linię rzutu za 3 punkty. Rzucił piłkę z całej siły w obręcz. Piłka poszybowała w górę i opadała szybko przy koszu.

Z całej siły starał się wsadzić piłkę do kosza, jednak skończyło się na tym, ze tylko musnął ją palcami. Opadł na ziemię, przewracając się na tyłek i syknął cicho.

- Nic Ci nie jest?- powstrzymując uśmiech klęknął koło chłopaka.

- To chyba.... Mój koniec...
Zakaszlał teatralnie, padając na ziemię i udając martwego.

- Cóż zrobić. Muszę posiąść jego martwe ciało, póki jeszcze ciepłe.- westchnął teatralnie i siadł na podbrzuszu chłopaka.

-Ale to ciało już jest zimne!
Szepnął teatralnie, nadal udając martwego.

- W takim razie muszę je rozgrzać.- stwierdził wesoło i zaczął przesuwać dłońmi po torsie Kise.

- Taak mi rób.
Zachichotał, nie otwierając oczu.

Zachichotał tylko i zaczął masować klatkę i brzuch Kise.

Zamruczał zadowolony i otworzył oczy, tykając go w brzuch.
- Zostałem cudownie ożywiony.

- Widzisz? Mam magiczne ręce.- wyszczerzył zęby i tyknął Kise w żebra.

Leżąc na ziemi, przyglądał im się szczerząc głupawo, po pewnym czasie usiadł ostrożnie z cichym jękiem.
-To tu jest tak gorąco, czy to od was bucha ?-zarechotał zgrywając się.

- Od nas. Dołącz się, Kaoru.- zarechotał.

-Nie ryzykuję większym bólem dupy~ Wolę popaczeć~-wyszczerzył się nikle podpierając głowę na dłoniach.