Boisko

- Możemy wracać.
Rzucił jeszcze piłkę do kosza i wstał, otrzepując tyłek z ziemi.

-Was się nie boję~-wyszczerzył się wstając i otrzepując tyłek.-Będę mieć siniaka~-jęknął krzywiąc się lekko. -Więc chodźmy~-ruszył w podskokach.

Poszedł za nimi do domku.

Polazł zaraz za nimi.

Wlazł na boisko cały w skowronkach, otoczony przez oczojebnie-różową aurę. Kwiatki, jednorożce,
tęcze i te sprawy~ A do tego jego psychiczny uśmieszek. To skutecznie odstraszało ludzi, więc mógł spokojnie grać solo. Ćwiczył rzuty z połowy i agresywne wsady, co jakiś czas uwieszając się na poręczy.

Po pewnym czasie włóczenia się bez celu, zobaczył Kaorucchiego grającego na boisku. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby mu nie zaczął przeszkadzać, tak więc podszedł do niego od tyłu i wbił lekko palce w jego żebra.
- Kasa albo życie.
Specjalnie zniżył swój głos, cudem powstrzymując chichot.

Akurat szykował się do rzutu z połowy, gdy poczuł dźgnięcie. Pisnął odskakując jak oparzony i odruchowo zasłaniając się ramionami z zaciśniętymi piąstkami, automatycznie przerzucając się w tryb walki.
-Tanio skóry nie sprzedam~!-warknął. Szerokimi ze strachu ślepiami, spojrzał na kise, przez chwilę nie ogarniając.

Spojrzał na Kaorucchiego, przez chwilę sam nie wiedząc co zrobić. Zaraz potem chwycił się za brzuch i zaczął śmiać, teatralnie ocierając łezki rozbawienia.
- Byłeś komiczny.

Zaczaił dopiero, gdy blondyn wybuchnął śmiechem.
-No i kurwa spłoniesz~!-wyszczerzył się nerwowo i podciął mu nogi. Wstał naburmuszony otrzepując się.
-Ostatnie życzenie~?-wymruczał dźgając go lekko nogą.

Pisnął cicho, gdy chłopak podciął mu nogi i oczywiście upadł na ziemię. Jęknął cicho i spojrzał na niego z nadętymi policzkami.
- Chcę... Lakier do paznokci.
Wydusił z siebie i zaraz padł, udając że umarł.

-Ni ma~ Ej, ale ja cię miałem mordować, nie zdychaj~-jęknął zawiedziony, kucając przy chłopaku.
-Jak nie wstaniesz to cię pocałuję~-zarechotał wrednie się szczerząc, licząc wolno do dziesięciu.

- Twoje groźby stały się bardzo wyszukane.
Zachichotał cicho rozbawiony, jednak oczywiście się nie poddał, tylko leżał dalej udając padlinę. Przymknął oczy, żeby było bardziej realistycznie.

-A więc mam się posunąć dalej~?- zarechotał i podwinął minimalnie jego koszulkę.
-Wstawaj~ Bachory będą mieć uraz, jak cię publicznie zgwałcę na ich oczach~-mruknął kpiąco nachylając się nad chłopakiem.

Drgnął lekko, gdy chłopak podsunął jego podkoszulek, jednak starał się utrzymywać taki sam wyraz twarzy.
- Nie zgwałcisz, jesteśmy w środku miasta.
Odważył się wymamrotać.

-A ty myślisz, że z do kogo gadasz~?- Przybliżył jeszcze bardziej twarz do blondaska i liznął tylko dolną wargę chłopaka, po czym odsunął się od niego, przybierając swój firmowy: cyniczno-złośliwy uśmieszek.

Czując jego język na swojej wardze zarumienił się gwałtownie, otwierając oczy. Zamachał zaskoczony długimi rzęsami.
- Stawiałem, że się nie odważysz.
Wytknął mu złośliwie język, oblizując swoje usta.

-hyhyh~ Zwycięstwo~-parsknął śmiechem na widok jego mordki.
-Takie drobne ostrzeżenie~ Mnie się nie lekceważy~-wyszczerzył się, przeciągając leniwie.

- Zwycięstwo mówisz?
Uśmiechnął się wrednie i złapał go za ramiona, zrzucając pod siebie. Usiadł delikatnie na jego brzuchu, żeby nie zrobić mu krzywdy.
- Więc co teraz zrobisz?

Wydał z siebie głuchy okrzyk zaskoczenia, gdy wylądował na plecach. Zrobił skupioną minkę, udając, że myśli. Po chwili sięgnął po czarne okularki i wyszczerzył się nakładając je.
-Będę paczeć, bo nic nie zrobisz~-wytknął jęzor z władczym uśmieszkiem, podkładając sobie ramiona pod łeb.

Oczywiście od razu uległ prowokacji, o czym świadczyły jego nadęte policzki.
- A więc powiem ci, jaki mam genialny plan. Najpierw cię wymęczę, a gdy już będziesz bezbronny, zaciągnę cię do krzaków i zgwałcę.
Zaśmiał się niczym rasowy geniusz zła, z tym że po chwili zaczął kaszleć, nie potrafiąc dłużej utrzymać takiego śmiechu. Przystąpił do dzieła i zaczął go łaskotać.

-Geniusz zła to z ciebie marny będzie~-wymruczał kpiąco, po chwili tracąc nieco pewność.
-Wszystko tylko nie łaskotki~-wydukał śmiejąc się jak porąbany.

- A więc masz łaskotki?
Wyszczerzył się wrednie, łaskocząc go po żebrach. Co z tego, że pewnie później zginie.

-Sadysta~-mruknął z wyrzutem i śmiejąc się prawie do łez. -Zniszczę cię~-warknął próbując zasłaniać się przed jego łapami.

- Już się boję.
Wytknął mu język. Jeszcze chwilę go połaskotał, zanim zostawił w spokoju, żeby go nie zamęczyć. Uniósł dłonie w geście obronnym.

Westchnął z ulgą, gdy chłopak przestał i rozwalił się na boisku dysząc cicho.
-Możesz się pożegnać z dziewictwem~- rzucił się na blondyna i przygniótł go, nie mając siły się ruszyć.