Pokój numer 154: Akihito Shiba.

- Nie chce mi się. Tak, już zdążył zmienić zdanie co do tego, że chętnie by się gdzieś przeszedł. Chyba nawet jak miał full energii to nadal był za leniwy. Przynajmniej w tym momencie.

- Leń. ~ -przytulił się do niego od tyłu
- No już. Rozbudź się. Chodźmy gdzieś. Na przykład na boisko... Co prawda nie powinienem nadużywać kolana, ale ciii... -zaśmiał się, chciał pograć trochę. Tak zwanie poćwiczyć rzuty za trzy, które wcale mu nie wychodziły.

- Jaki tam leń, po prostu mi się nie chce. Mruknął, o wiele bardziej widziało mu się takie leżenie w łóżku.
- To możemy iść potrenować, skoro chcesz. Przeciągnął się i odwrócił przodem do niego, by cmoknąć go w policzek.

- Z jednej strony chcę, bo dawno nie grałem, a z drugiej... Z drugiej nie mogę, bo kolano nie chce się wyleczyć... -mruknął nieco niezadowolony, jednak od razu się rozweselił, gdy chłopak go cmoknął w policzek.
- Ale zawsze można tu zostać i posiedzieć. -uśmiechnął się

- To się zdecyduj. Wzruszył ramionami, mu już zaczynało być wszystko jedno. Położył się z powrotem, ciągnąc chłopaka za sobą.
- A co ty masz z tym kolanem?

- Walnąłem kiedyś w róg jakiegoś stołu i jakoś tak jak źle stanę, albo podczas skoku mnie boli. -zaśmiał się. Nie mógł tego wyleczyć i zaczynał już myśleć, że tak mu zostanie.

- To dziwne, bo od takiego czegoś nie powinno ci się stać nic poważnego. Co prawda jeśli zrobił to z bardzo dużą prędkością czy siłą to inna sprawa, ale tak poza tym to nie powinno mu raczej nic dolegać. Poza siniakiem.

- Wbiegłem do klasy i leciałem do swojej ławki. Także walnąłem mocno. Na moje nieszczęście. -westchnął nieco przybity.

- Musisz szybko biegać. Skomentował z cichym parsknięciem.
- Tylko mi się tu nie załamuj. Sięgnął do jego włosów i zaczął go po nich miziać, a po chwili zajął się robieniem mu małych warkoczyków.

- Taaaa... Jedyne co umiem. No i wysoko skaczę. To moje jedyne plusy do kosza. -zaśmiał się. Zamrugał zdziwiony gdy ten zaczął coś robić z jego włosami.
- Co ty robisz...? -spytał zerkając na niego.

- Taki kurdupel i wysoko skacze? Uniósł brew. Chłopak był niższy niż on, a blondyn ze swoim metrem siedemdziesiąt miał problem, by w ogóle do tego kosza doskoczyć.
- Warkoczyki. Odpowiedział mu, nie przerywając tego co robił.

- No! Wsady robię! -zaśmiał się. Normalnie jak by miał jakieś sprężyny w nogach czy coś. Ale teraz przy tym głupim kolanie to ze trzy skoki i już go boli.
- Ale potem mi je rozplączesz, prawda? -spytał niepewnie.

- Jakoś ci nie wierzę. Skończył wreszcie swoje dzieło i odsunął się od niego, by je ocenić.
- Nie wiem, ładnie mi wyszły.

- No trudno się mówi. Nie musisz mi wierzyć. -westchnął po czym poszukał wzrokiem lusterka.
Może i ładnie, ale raczej nie pasują do mnie. -mruknął gdy znalazł lusterko. Czasem się przydawało.

- Nie narzekaj, ładnie ci. Uśmiechnął się do niego. No może nie do końca tak było, ale mu się podobało.

- Na pewno nie wyjdę tak do ludzi. -zaśmiał się i przeciągnął się lekko. Położył się na łóżku po chwili nie wiedząc co zrobić.
- To co teraz...? -zerknął na niego

- I dobrze, będę miał cię całego dla siebie. Mruknął, wyraźnie zadowolony z tego powodu. Położył się przy nim, opierając głowę na jego klatce piersiowej.
- Nie wiem, pomyśl.

- Zabrzmiało to dwuznacznie. -zaśmiał się po czym przymknął lekko oczy. No mogą tak leżeć, ale to nudne...
- Myślę... A bynajmniej próbuję. -westchnął po czym zaczął gładzić go po głowie.

Parsknął śmiechem.
- Miało tak zabrzmieć geniuszu. Podniósł się trochę, by zaraz zrobić mu malinkę na szyi. Przytulił się mocniej do niego i westchnął cicho.

- Rozumiem. Nigdy nie potrafię wykryć kiedy to zamierzone, a kiedy nie. -zaśmiał się. Zamrugał zdziwiony gdy ten zrobił mu malinkę na szyi. W tak widocznym miejscu...
- Teraz pewnie na pewno nie opuszczę pokoju... W ogóle co ja mówię. Pewnie na pewno? Takie masło maślane... -westchnął zażenowany swoją głupotą.

- Ja za to ciebie w ogóle nie rozumiem. Prychnął cicho, po czym podniósł się z łóżka.
- To jak nie chcesz to nie wychodź.

- Ale mnie tu nie zostawiaj... Ja taki samotny jestem... Zwłoki leżą na tamtym łóżku no... -mruknął wskazując na łóżko współlokatora. W końcu od dawna nie wstał...

- Jesteś samotny będąc ze mną, no okej. Przeczesał se włosy palcami, po czym spojrzał na drugie łóżko.
- Ja idę do siebie, ze zwłokami siedzieć nie będę. Powiedział tylko i wyszedł.

- No i zostawił mnie... -mruknął po czym usiadł na łóżku nie wiedząc co ze sobą teraz zrobić. Nie będzie przecież teraz szedł do Sougo, skoro ten dopiero co wyszedł... Położył się z zamiarem zdrzemnięcia się.
Gdy się obudził podniósł się, po czym założył bluzę z kapturem i wyszedł z pokoju biorąc telefon.

Wszedł do pokoju w epickim stylu. Tak zwanie wywalił się o próg i narobił mnóstwo hałasu. Lecz nikogo to nie zbudzi, bo mieszka ze zwłokami... Podniósł się z podłogi i walnął po chwili na łóżko.
- Spać... -mruknął tuląc się do dużej poduszki rozmiarów człowieka i tak zasypiając.
Rano obudził się dość późno. Przebrał się i postanowił pójść po swojego wymarzonego zwierzaka, który tym razem mu nie ucieknie.