Sala numer 1- matematycznofizyczna

Gdy zjadł ok. 5 batonów zachciało mu się pić, spojrzał do swojej torby i wyjął wielką butelkę Coca Coli, po czym wyjął jakąś tam szklankę, nalał sobie ów napoju i zaczął go powoli sączyć.

On ma colę... ~ rozmarzyła się, zerkając na nowego. Właśnie, ona się jeszcze z nim nie zapoznała... Naomi, Ty idiotko...

-Spoko, spoko~ Coś ty taka wrażliwa~ A może coś się w salonie jednak stało po naszym wyjściu~?-uśmiechnął się głupio łapiąc się za głowę, tak w razie czego.
-Tak jest chory~-Odpowiedział. O proszę zasłona się przydała, od jego ręki odbił się papierek.
-Coś znowu mamy dużo nowych~-wyszczerzył się.

-Misiek.. nie zadzieraj z Naomi..-odchrząknęła kładąc z powrotem łepek na ławce i powoli zastępujący.

- W Twoich snach, gadzino - podeszła do Kaoru i walnęła go w kark. Buahaha!
- A co tam u Ciebie i Kurosia? - spytała Wreckly, opierając się o głowę Kaoru.

Wraz z Kazu po mordeczym biegu z samego parku wleciała do klasy o mało się jeszcze przy tym nie przewracając. Oczywiście od razu po wejściu do klasy nie dała po sobie poznać zmęczenia. Nie powiedziała ani słowa tylko jak zwykle usiadła w jakiejś wolnej ławce.

Zaczęło mu się nudzić, więc wyjął z kieszeni swój ulubiony laser, koloru bodajże fioletowego. Oczywiście włączył go i "jeździł" nim, jeśli można tak powiedzieć po ścianie.

Wbiegł zaraz za Kay i strzepnął z marynarki krople roztopionego śniegu. Usiadł spokojnie w jednej z ławek przeczesując sobie dłonią włosy.

-Sadystka~-mrukną cicho. Skulił się przeklinając gacka pod nosem.
-Czy ja ci wyglądam na podpórkę~?-zawarczał cicho i spojrzał zaciekawiony na Królika.

-D-dobrze.. chyba..-Zarumieniła się podnosząc łepek i kątem oka spoglądając to na Nao i Miśka to na Kuroko.

-Oj, ale ja Cię tak kooocham - przytuliła się do Kaorusia, mówiąc to przesłodzonym głosikiem i wpakowała mu się na kolanka.
-Huhuhuh - szczerz by Naomi.

- Koniec lekcji, jesteście wolni - powiedziała wychylając się zza komputera.

-Teraz to poważnie zaczynam się bać~ Naoki ci czegoś do picia dosypał~?-zapytał poważnie unosząc jedną brew.
-Hum~ Dobrze~? Więc kiedy będę wujkiem~?-wyszczerzył się opierając brodę na ramieniu Naośki

-E tam od razu dosypał... Wiesz Ty co? - prychnęła i udała oburzoną.
-Zanieś mnie na w-f... - maślane oćka.

-Nie.. w.w...tym..w-wcieleniu.. -wyjąkała zakładając kaptur na głowę i rumieniąc się jak burak.

*Wstał i przeciągnął się.*
- Do widzenia.
*Wyszedł z klasy kierując się na następną lekcję.*

-Posprzątam po sobie i wyjdę... Ale to trochę zajmie~ -chłopak podniósł się, chowając przy tym laserek do kieszeni. Pozamykał wszystkie pudełka, oczywiście nie zjadł wszystkiego. Te puste wyrzucił do śmietnika, a te JESZCZE pełne wsadził z powrotem do torby, szklankę dokładnie przepłukał w zlewie, wytarł ją i także wsadził do torby, z butelką z Coca Colą zrobił to samo.

-Boże i za jakie grzechy~-zaśmiał się z udawanym jękiem.
-A szkoda~ Mogłem być taką dobrą niańką~ Ej Buraczku niedługo masz w-f~-wyszczerzył się do Viki zdejmując jej kaptur i wziął Gacka na ręce.
-Tylko się nie wierć bo puszczę~-mruknął podrzucając nią trochę.

Znowu to samo.. ? Czy wszystkie lekcje tutaj właśnie tak wyglądały.. ? Dziewczyna westchnęła ciężko. Jaki był sens zaczynania lekcji skoro i tak się jej nie prowadziło? Kayeko wstała z krzesła i spojrzała na chłopaka, który narobił tutaj takiego bałaganu. No cóż.. Ona fanką produktów z dużą ilością cukru raczej nie była.

-Haai - wtuliła się w Kaoru z wyszczerzem, czkając, by ją zaniósł.

Spojrzał na zegarek, który miał na ręce, wf~ I tak będzie siedział, ma coś nie tak z nogami. Skierował się w kierunku wyjścia czytając książkę, niestety po drodze wpadł na niebieskowłosą.
-G-gomenasai.

-Nie jestem buraczkiem, Misiek.. -Mruknęła wstając powoli. Spojrzała na Kuroko i posłała mu delikatny uśmiech.
-Chodź. Idziemy na ten w-f. -Poczochrała go po główce.

Wyszedł z sali kierując się na kolejną lekcje.

Mruknął coś pod nosem, wstał z ławki i zaczął kierować się w stronę wyjścia.

-Eh~ Ciekaw jestem co ja z tego będę miał~-westchnął. Skierował się do drzwi które otworzył nogą i wyszedł.