Pokój numer 1; Kyoji Kusatsu, Kou Mukami, Yasuo Azuyawa.

Wszedł do pokoju i spojrzał zdziwiony. Wydawało mu się, że pokoje miały być kilkuosobowe ale co tam, jemu to nie przeszkadzało. Położył torbę na ziemi i położył się na łóżku rozkładając się wygodnie.

Wszedł do pokoju i prychnął, widząc Yasuo, ale nic do niego nie powiedział. Będą dzielić łóżko, nie ma wyboru. Rzucił jednak swoją torbę pod ścianę i podszedł do okna, przez które wyjrzał. Odetchnął głęboko.
- Będziemy musieli dzielić łóżko.- poinformował go ze spokojem.

Wszedł zaraz za blondynem i rozejrzał się po pokoju. Już nawet nie zwrócił uwagi kto jest ich współlokatorem, jedynie zatrzymał wzrok na podrapanej ścianie. Chyba nie chciał wiedzieć, co pozostawiło te ślady.
- To ten... fajna wycieczka, ale kiedy koniec?- Zachichotał trochę nerwowo.

Widząc jak do pokoju wchodzi blondyn zadrżał lekko. To chyba jakieś żarty.
-Że co..? Mamy być razem w pokoju? -spojrzał na niego. On z nim łóżka nie zamierzał dzielić. Wstał szybko i usiadł na podłodze w pokoju.
-Ja z nikim łóżka dzielić nie będę.. -odparł spokojnie. Dzięki bogu, że wziął śpiwór. Prześpi się na podłodze, trudno. Spojrzał na blondyna i zaczął się zastanawiać. O nie.. jeszcze powiedzcie, że jego chłoptaś przyjdzie to chyba się pochlasta. Po czym oczywiście na zawołanie do pokoju wszedł Kou.
-zabijcie mnie.. -wymamrotał pod nosem niezadowolony, oczywiście, tak by go nikt nie usłyszał.

Odwrócił się w stronę wchodzącego do pokoju blondyna i lekko przeciągnął. Na jego słowa, uniósł lekko brew.
- To nie jest wycieczka, a obóz. - odparł, podchodząc do Kou i poczochrał go lekko po włosach. Następnie spojrzał na Yasuo i posłał mu lekki uśmiech.
- Na to wygląda. A kiedyś chętnie to robiłeś. - wyszczerzył się lekko, a potem kiedy chłopak usiadł na podłodze, sam blondyn usiadł na łóżku, mamrocząc o tym, że jest wykończony.

Zmierzył obydwu chłopaków wzrokiem, po czym westchnął ciężko.
- To będzie dłuuugi tydzień...- Wymamrotał pocierając kark. Nie bardzo wiedział jak się zachować. Po chwili podszedł do okna, wyglądając na zewnątrz.

Słysząc uwagę chłopaka na jego twarzy pojawił się grymas. Odgonił te myśli, które napłynęły do jego głowy bo nie miał zamiaru psuć sobie humoru jeszcze bardziej. Wyjął z torby śpiwór, który zabrał ze sobą na wszelki wypadek po czym rozłożył go na podłodze i położył się na nim, twarzą do ściany.

- Kou, będziesz narzekał na moje towarzystwo? - spytał, nadymając mocno swoje policzki i patrząc się na chłopaka. Po chwili położył się na łóżku i przyłożył nadgarstek do oczu. Potem cicho westchnął i cicho coś wymamrotał na temat tego jak ciekawe będą treningi.

- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.- Machnął ręką i rozsiadł się na parapecie, opierając się policzkiem o ścianę. Przetarł pięścią powiekę i ziewnął cicho.

- Wiem, a teraz chodź do mnie i nie marudź. - mruknął do Kou i powoli podniósł się do siadu.
- Po powrocie od razu jedziemy albo ja sam pojadę po Hachi'ego. - poinformował blondyna.

Westchnął cicho. Naprawdę nie chciał wysłuchiwać ich rozmów. To chyba najgorszy scenariusz jaki mógł sobie wyobrazić bo coś czuł, że Kyoji nie będzie swojemu chłopakowi szczędzić czułości nawet pomimo jego obecności. Nie podobało mu się to. Samo myślenie o tym przyprawiało go o mdłości. Miał nadzieję, że uda mu się jakoś wyrwać z tego pokoju. Na razie jednak był zmęczony i miał nadzieję, że uda mu się jakoś zasnąć. Wszedł do śpiwora i nakrywając głowę poduszką i wsadzając do uszu słuchawki leżał, po czym w końcu usnął.

W innym przypadku zgodziłby się bez słowa, ale teraz trochę się wahał. Albo raczej nie czuł zbyt dobrze. Ostatecznie, jedynie przysiadł sobie w przeciwnym końcu łóżka, opierając się o poręcz.
- Jedziemy.- Przytaknął uśmiechając się lekko i stłumił kolejne ziewnięcie.

Spojrzał jeszcze na Yasuo i cicho westchnął. Jakoś smutno mu się zrobiło, chociaż nawet nie wiedział dlaczego. Podniósł wzrok dopiero kiedy Kou usiadł na łóżku i pokiwał głową.
- Chcesz jeszcze spotkać moich rodziców? - spytał trochę zaskoczony, bo tego się nie spodziewał.

Skinął głową i przeciągnął się lekko.
- Powiedziałem im, że tak łatwo z ciebie nie zrezygnuję.- Powiedział i zaczepnie rozczochrał mu włosy, po czym ułożył się na boku, zajmując niewiele miejsca.

- Słucham?! - mruknął zaskoczony, patrząc na Kou i mrugając oczyma i po chwili przytknął dłoń do ust. Nie chciał obudzić Yasuo. Doskonale wiedział, że ten nie jest zadowolony z ich towarzystwa, ale nie mógł nic na to poradzić. Podciągnął tylko nogi i objął je ramionami, nie bardzo się przejmując wystrojem tego pokoju.

Sam popatrzył na chłopaka zdziwiony. Trochę zmieszany skinął głową i przewrócił się na drugi bok, leżąc tyłem do blondyna.

- Kou... - szepnął i przeczesał lekko jego włosy.
- Idziesz już spać? Jutro zaczyna się trening. - mruknął cicho.

- Przepraszam...- Mruknął cicho pod nosem odnośnie jego rodziców. Myślał, że sprawił mu tym jakiś problem.
- Raczej nie zasnę tak szybko... Wiem. Już się boję pomyśleć jak wygląda boisko, skoro pokoje są w takim stanie.- Westchnął przymykając powieki.

- Za co przepraszasz? - spytał i położył się po czym przytulił go mocno.
- Spokojnie. Jestem tutaj. - szepnął, gładząc go jedną dłonią uspokajająco po włosach.

- No bo nie wyglądałeś na zbyt zadowolonego...- Powiedział i przytulony trochę niepewnie przyłożył dłonie do rąk chłopaka. Jakoś nie czuł się swobodnie, zdając sobie sprawę z tego, że nie są sami.
- Wszystko gra. Przy odrobinie szczęścia piłki nie będą wyglądać jak dynie, czy odrąbane głowy.- Zaśmiał się nerwowo.

- Byłem zaskoczony, ale to miłe gdy ktoś mówi moim rodzicom takie rzeczy. Wiem wtedy, że ta osoba mnie kocha. - odparł, obejmując go lekko. Nie chciał aby Kou się czegoś bał, a wiedział że chłopak jest dość strachliwy.
- Tak źle nie jest chociaż pokój wygląda jak po masowym morderstwie. - zachichotał.

Nic nie odpowiedział jedynie splótł razem ich palce i wtulił czerwony policzek w materac. Chociaż zaczerwienionych czubków uszu, nie mógł tak łatwo ukryć.
- Potrafisz człowieka pocieszyć.- Roześmiał się już trochę weselej.

Przyglądał się chłopakowi dłuższą chwilę, a potem lekko się uśmiechnął.
- Staram się. Cii bo obudzisz Yasuo. - wymamrotał i przymknął oczy. Po chwili sam zasnął.

Słysząc chłopaka od razu przytknął sobie dłoń do ust i skinął głową. Chciał mu odpowiedzieć, ale zorientował się, że chłopak zasnął. Delikatnie rozczochrał mu włosy, po czym trochę się od niego odsunął i dopiero przymknął powieki. Jednak mimo starań nie udało mu się zasnąć.