Pokój numer 1; Kyoji Kusatsu, Kou Mukami, Yasuo Azuyawa.

- Tylko wiesz gdzie jest szpital? Bo ja nie mam pojęcia. - wymamrotał, zatrzymując się przy drzwiach.

Skinął głową w odpowiedzi i zapiął swoją bluzę pod szyję.
- Wczoraj Kise mi powiedział. To dość nie daleko.- Powiedział, po czym wyszedł pierwszy, skoro znał drogę.

Pokiwał głową i wyszedł za blondynem dopiero po chwili.

Wszedł do jednego z pokoi z białą farbą i kilkoma innymi rzeczami, nucąc pod nosem. I na szczęście, w środku nikogo nie było~ Na podłodze narysował kształt ludzkiego ciała, że niby odrysował trupa. Potem otoczył to charakterystyczną, żółtą, ostrzegawczą wstęgą. Gdzieniegdzie rozlał nieco sztucznej krwi, żeby serio wyglądało, jakby kogoś zamordowali. Na łóżku zostawił karteczkę z napisem "wasza kolej", a następnie wybył z pomieszczenia.

Otworzył drzwi i wszedł do środka, ponownie przytrzymując, tak aby blondyn mógł wejść z chłopakiem. Rozejrzał się czekając, ale zaraz zastygł w miejscu puszczając drzwi.

Nawet się nie rozejrzał i na szczęście zdążył wejść do pokoju. Dopiero potem spojrzał na to co się z tym pokojem stało i westchnął. Położył Yasuo na jego posłaniu które na szczęście było czyste i podszedł do Kou. Mocno objął chłopaka, domyślając się, że blondyn się wystraszył.

Aż przeleciały mu przed oczami wszystkie obejrzane horrory. Stał jak słup soli, póki nie poczuł jako ktoś go obejmuje. Wzdrygnął się z początku dalej wystraszony, ale zaraz wtulił się w chłopaka.
- K-kyoji powiedz, że nikogo tu nie zamordowali... ja chcę już wracać...- Wymamrotał śmiejąc się trochę nerwowo.

Mocno obejmował chłopaka, wtulając w siebie i głaszcząc go po włosach.
- Spokojnie, kochanie. Na pewno ktoś chce nas nastraszyć. Posprzątać to? - spytał, nie puszczając go ani na chwilę.

Akurat obudził się gdy chłopak położył go na łóżku. Rozejrzał się wciąż nieprzytomny po pomieszczeniu a widząc co w nim jest zadrżał.
-C-co tu się s-stało..? -spytał przestraszony. Z tym miejscem faktycznie było coś nie tak.

Zacisnął powieki chwilę się nie odzywając, żeby się uspokoić, po czym odrobinę odsunął się od chłopaka, aby na niego zerknąć. W odpowiedzi jedynie skinął głową, po czym spojrzał ba bruneta.
- Żart... chyba?- Wymamrotał patrząc się wszędzie tylko nie na krew.

Zerknął na Yasuo.
- Ktoś chciał zrobić nam kawał. Na szczęście w niedziele wracamy do akademika. - odparł i spojrzał na Kou.
- Już dobrze, nie bój się. - uśmiechnął się delikatnie a potem w miarę szybko wszystko posprzątał i zgarnął z łóżka kartkę. Przeczytał ją i zgniótł, chowając do kieszeni.
- No już chyba lepiej. Nie macie się czego bać.

Westchnął cicho naburmuszony. Żałował, że on sam też nie miał kogoś kto by się do niego przytulił. No cóż, widocznie musiał mieć wcześniej marne życie albo być beznadziejną osobą. Westchnął cicho i naciągnął kołdrę na twarz. Miał ochotę iść spać ale akurat teraz jakoś nie był śpiący. Przeklęte leki..

- A tak się cieszyłem, że nasz pokój jest bezpieczny.- Wymamrotał cicho i rozsiadł się na swojej walizce. Zawsze to jakaś wygoda, nie to co podłoga.
- Lepiej... odrobinę. Całe szczęście została już ostatnia noc.- Westchnął pocierając dłonią kark.

- Wygląda jednak na to, że nie tak bezpieczny. - stwierdził cicho i zerknął na Yasuo, który chyba zamierzał iść spać. Potem na nowo objął Kou, kucając przy nim i zerknął mu w oczy.
- No jutro już wracamy i wtedy będziesz miał niespodziankę. - uśmiechnął się delikatnie i ucałował go krótko w policzek.

Westchnął cicho na chwilę zwieszając głowę, ale zaraz ją podniósł i zerknął na blondyna. Lekko się zarumienił na pocałunek, ale zaraz uśmiechnął.
- Jeszcze musimy zajechać po Hachi'ego i chciałbym wpaść też do siebie...- Wymamrotał marudnie, ale zaraz przechylił głowę na bok.
- Niespodziankę?- Powtórzył niezbyt rozumiejąc.

- Jasne, no fakt. Żebym tylko o psie nie zapomniał. Poza tym mogę jechać z Tobą do Twojego domu? - spytał trochę niepewnie, nie wiedząc czy blondyn się zgodzi. Jeśli nie, to przecież zrozumie.
- Zobaczysz. - odparł z lekkim uśmiechem.

- Jeśli chcesz. Ale chcę tylko coś stamtąd zabrać, to nie zajmie dużo czasu. Lepiej, żeby mnie ojciec nie widział.- Powiedział opierając wygodnie głowę na ramieniu młodszego. 
- Mam się bać?- Mruknął trochę rozbawiony.

- Oczywiście, że chcę. Więc wysiądziemy szybciej z autobusu, nie? - spytał go, zastanawiając się też czy najpierw powinni iść do Kou czy może po Hachi'ego.
- Nie, nie masz się bać. - uśmiechnął się i ucałował go w kącik ust.

- Zastanawiam się czy nie lepiej będzie zadzwonić po Hamori'ego. Było by szybciej.- Westchnął cicho i przytknął pięść do brody, zamyślając się na chwilę.
- No skoro tak... to nie mogę się doczekać.- Uśmiechnął się szeroko i pocałował go krótko.

- To zadzwoń żeby tutaj podjechał jutro, to może uda nam się nawet wcześniej wrócić. - odparł z uśmiechem na ustach i cicho zamruczał przy tym krótkim pocałunku.

Trochę zaczekał z odpowiedzią, aby musnąć jego usta jeszcze parę razy, po czym wreszcie się odsunął.
- W sumie dobry pomysł. Pożycz mi telefon.- Poprosił.

Takie drobne pieszczoty w postaci pocałunku bardzo mu odpowiadały. Kiedy chłopak się odsunął, skinął lekko głową i podał mu telefon. Usiadł obok niego, tyle że na podłodze i uśmiechnął się.

Z uśmiechem wziął komórkę od młodszego i zadzwonił do szofera. Chwilę jeszcze rozmawiał, odpowiadając na pytania typu "dobrze się odżywiasz", po czym rozłączył się i oddał komórkę blondynowi.
- Załatwione. Będzie na nasz czekał.

- O której? - spytał, spoglądając na blondyna wyczekująco. Nie chciał aby wyjechali za późno. Wziął jeszcze od chłopaka swój telefon i napisał kilka wiadomości ze swoim znajomym, po czym zadowolony schował telefon do kieszeni.

- Mówił, że jest niedaleko miasteczka. Jak chcesz wyjechać wcześniej to wystarczy, że damy mu sygnał.- Powiedział i przeciągnął się leniwie.