Pokój numer 1; Kyoji Kusatsu, Kou Mukami, Yasuo Azuyawa.

Pomimo, że chłopak przez chwilę zapadł z bardzo lekki sen to po chwili jednak się z niego wybudził. Starał się jednak zasnąć z powrotem. Podczas tego krótkiego snu słuchawki wypadły mu z uszu i chcąc nie chcą usłyszał kawałek ich rozmowy. A więc przedstawił go swoim rodzicom? No cóż.. to musiało być poważne. Poczuł ukłucie w sercu. Mimowolnie poczuł jak po policzkach spływają mu łzy a oczywiście z jego gardła wydobył się cichy niepochamowany szloch. Idioto, jeszcze Cię usłyszą. Musiał się wydostać z tego przeklętego pokoju bo tu zwariuje. Wydawało mu się, że w międzyczasie oboje zasnęli więc po cichu wstał i wyszedł z pokoju.

Obudził się po dość spokojnie przespanej nocy. O dziwo nic mu nie przeszkadzało, a tym bardziej to, gdzie się znajdują. Przetarł dłonią powieki i rozchylił je. Jako że był odwrócony tyłem do Kou to pierwsze co zobaczył to brak Yasuo. Westchnął cicho i odwrócił się do Kou by się wtulić w chłopaka.

Nie spał całą noc przez parę rzeczy, ale nie dał po sobie niczego poznać. Drgnął czując jak blondyn się w niego wtula, ale zaraz się uspokoił. 
- Dobry.- Uniósł się trochę, aby na niego spojrzeć i lekko się uśmiechnął.

Cicho coś wymamrotał pod nosem i szczypnął go zaczepnie w tyłek dopóki byli sami.
- Dzień dobry. Długo nie śpisz? - spytał, patrząc w oczy chłopaka.

Pisnął cicho i odskoczył od chłopaka, zasłaniając dłońmi swój tyłek.
- Od jakiejś godzinki. Ale powitanie to mogłoby być milsze.- Mruknął nadymając lekko czerwone policzki.

Parsknął śmiechem rozbawiony z jego reakcji a potem zamrugał parokrotnie.
- Milsze? Może takie? - spytał i wpił się na chwilę w jego usta. Po chwili przypomniało mu się o nieobecności drugiego chłopaka. Odsunął się od jego ust i podniósł do siadu.
- Widziałeś jak ten dzieciak wychodzi? - spytał i lekko ściągnął brwi.

Zadowolony zamruczał odwzajemniając krótki pocałunek, po czym sam usiadł na brzegu łóżka i przeciągnął się.
- Wyszedł jakoś w nocy...- Odpowiedział pocierając kark.

- W nocy? To nie spałeś? - spytał. Szczerze nie podobało mu się to wszystko. Westchnął i wstał, podchodząc do okna. Wyjrzał i zastanowił się przez chwilę.

- Nie, na chwilkę się tylko obudziłem.- Powiedział opierając się o ramę łóżka i powędrował za nim wzrokiem.
- Ne Kyo myślisz, że nic mu nie jest?- Spytał po dłuższej chwili. Bo w końcu ten wygląda jak żywcem wyjęty z jakiegoś horroru, kto wie co tu się może dziać.

Pokiwał głową na jego pierwsze słowa, a potem odwrócił się w stronę blondyna.
- Mam nadzieję, ale chyba powinienem go poszukać. Zaczynam się niepokoić. - odparł. Nie chciał mieć nikogo na sumieniu a wiedział do czego Yasuo jest zdolny a w dodatku ten zamek nie wydawał się normalny.

- Dobry pomysł. Kto wie co w tym zamku może być.- Mruknął podciągając sobie kolana do torsu i dla wygody oparł na nich brodę.

- Kou dasz radę tu sam wytrzymać? - spytał go, podchodząc do łóżka i usiadł na nim obok Kou. Objął chłopaka ramieniem.
- W porządku? - spytał z troską.

- Spokojnie dam radę... nie traktuj mnie jak dziecko Kyo. Jestem starszy od ciebie.- Powiedział prostując się.

- Może i jesteś starszy, ale horrorów nie ja się boję. - odparł i ucałował go w policzek. Przytulił chłopaka do siebie i ugryzł go lekko w szyję ot tak, by poprawić nastrój.

- To był tylko jeden raz i ten horror był w dziesiątce najstraszniejszych...- Powiedział trochę naburmuszony i cicho zamruczał na ugryzienie.

- Sam taki wybrałeś. - wzruszył ramionami i przesunął dłoń pod jego podkoszulek. Korzystał póki może i dopóki nie dostanie mu się od chłopaka za to. Skórę na jego szyi delikatnie podgryzał.

- Wybrałem pierwszy lepszy.- Powiedział i lekko zadrżał pod dotykiem chłopaka. Jednak po chwili się od niego odsunął.
- Kyo jesteśmy na obozie...- Wymamrotał zakłopotany pocierając dłonią kark.

Zachichotał kiedy chłopak się odsunął. Wstał i przeciągnął się.
- Wiem. Dobra idę go poszukać. - rozczochrał jeszcze włosy Kou i wyszedł z pokoju.

Westchnął cicho i machnął mu, odprowadzając go wzrokiem. Kiedy wyszedł niepewnie rozejrzał się po pokoju i podszedł do swojej torby. Wygrzebał z niej słuchawki, po czym podpiął je do telefonu i wsunął je do uszu. Usiadł pod ścianą opierając się o nią plecami i puścił głośno muzykę, zaraz przymykając powieki. Chciał się zwyczajnie odciąć od głupich myśli.

Wszedł do pokoju z Yasuo na plecach i rozejrzał się, a widząc Kou, siedzącego pod ścianą tylko westchnął. Podszedł jednak do łóżka i tam położył bruneta, po czym okrył go kołdrą bo w pokoju było dość chłodno. Następnie przykucnął przy blondynie i wyciągnął mu słuchawkę z ucha.
- Bu! - krzyknął cicho z uśmieszkiem, nie wiedząc czy ten śpi i się wystraszy czy wie, że Kyo wszedł do pokoju.

Przy pomocy muzyki w końcu udało mu się zasnąć. Dodatkowo w dzień pokój wydawał się bardziej przytulny. Ale nie pospał sobie zbyt długo. Powoli zaczął się wybudzać, ale słysząc czyjś głos przy swoim uchu, wzdrygnął się i z piskiem odskoczył pod kolejną ścianę. Po chwili jednak zamrugał kilkakrotnie zaskoczony, wpatrując się w blondyna z płaczkami w oczach.

Szczerze? Nie spodziewał się takiej reakcji blondyna, ale słysząc ten pisk i widząc jak odskoczył pod inną ścianę, parsknął głośnym śmiechem, siadając na podłodze i przykładając dłoń do głowy. Dopiero po kilku minutach gdy się uspokoił, wstał i podszedł do blondyna powoli.
- Aż tak Cię wystraszyłem? - spytał, nie kryjąc swojego rozbawienia.

Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę, zupełnie nie ogarniając co się właśnie stało. Ale słysząc jego śmiech, lekko ściągnął brwi.
- T-to nie było śmieszne!- Wymamrotał patrząc na niego z wyrzutem i butem szturchnął go lekko w nogę.

Blondyn za to ledwo powstrzymywał się od śmiechu. No naprawdę pięknie.
- Ależ było. Żeby tak własnego chłopaka się wystraszyć... - jęknął cicho kiedy ten go szturchnął butem. Potem jednak uspokoił się i wstał, zerkając na łóżko, gdzie położył wcześniej Yasuo.

Zaczerwienił się mocno ze wstydu i odwrócił wzrok.
- Jesteś wredny. Nie odzywam się do ciebie...- Warknął naburmuszony, zbierając się z podłogi. Otrzepał się z kurzu i zerknął na bruneta, przez chwilę mierząc go wzrokiem, po czym wrócił spojrzeniem na blondyna. Przechylił głowę na bok, unosząc jedną brew.